
Przed laty zajmował się bowiem bydłem opasowym i kiedy zaprzyjaźniony właściciel ubojni zaproponował odpłatny opas 40 jałówek, pan Mariusz długo się nie zastanawiał. Szczególnie, że ceny bydła opasowego mocno wówczas spadały.
– Kiedy przyszedł czas dostawy jałówek do ubojni, uzgodniliśmy, że zamiast nich trafią tam niesprzedane wcześniej byki. Jałówki zostały więc w gospodarstwie i po dwóch latach mieliśmy już praktycznie pełną oborę – wspomina pan Mariusz.

Kolejna, duża zmiana zaszła w gospodarstwie, gdy nasz rozmówca przypadkiem zobaczył u holenderskiego hodowcy gospodarującego w Polsce, jak również za granicą, jak wygląda produkcja mleka w oborze wolnostanowiskowej i o ile mniej jest w niej pracy niż w uwięziówce....