małopolskie
podlaskie
Ewa Wilczyńska mieszka w Łapiczach na Podlasiu, tuż przy granicy z Białorusią. Do Łapicz przyjechała osiem lat temu z Warszawy. Zbudowała z mężem dom, zamieszkała i niemal natychmiast poczuła puls wsi. Zaczęła działać w miejscowym kole i szybko została jego przewodniczącą. Niedawno po raz drugi.– Pomagałyśmy starszym osobom, bo mieszkają u nas w dużym rozproszeniu. Potem zorganizowałam cykl warsztatów z domowego wypieku chleba na zakwasie czy domowego wyrobu serów. Mamy tu pod dostatkiem dobrych surowców. Ekologią interesowałam się od zawsze, więc zaangażowałam się we współpracę z Uniwersytetem z Białegostoku w zakresie krótkich łańcuchów dostaw. Badałam gospodarstwa ekologiczne w powiecie sokólskim. I trochę zasmuciły mnie wyniki. Kiedy pytałam, skąd ludzie czerpią wiedzę, padało: "z Internetu", ale nikt nie podał szkoły rolniczej. To bardzo przykre, że branżowe szkolnictwo upadło – opowiada Ewa i boleje, że, przynajmniej na Podlasiu, areał gospodarstw ekologicznych powiększa się, ale ich liczba maleje.