Czy będzie mutował bez opamiętania, czy poprzestanie na czterech wariantach? Co mu może w tym przeszkodzić i jaki mamy w tym udział? Czy koronawirus zmieni nasze życie na zawsze? O tych i kilku innych kwestiach porozmawialiśmy z dr Paulą Dobosz – genetyczką, specjalistką genomiki nowotworów z MNM Diagnostics z Poznania.
Przeczytałam, że na Ukrainie krąży aż trzydzieści wariantów wirusa. Media straszą południowoafrykańskim, a specjaliści twierdzą, że szczepionki dają na niego odporność. Za to nie dają na brazylijski. Ostatnio można było przeczytać o podwójnie zmutowanym hinduskim wariancie koronawirusa.
– Prawda jest taka, że wirusy mutują. I to bardzo szybko. Najszybciej mutującym znanym powszechnie jest wirus grypy. I to jest powód, dla którego trzeba się co roku szczepić przeciwko grypie. Ponieważ wariantów tego wirusa jest dużo, szczepionka ubiegłoroczna chroni tylko w pewnym stopniu przed tymi, które pojawiają się w roku kolejnym. Wirus SARS-CoV-2 też mutuje, ale na szczęście w tempie wolniejszym niż wirus grypy. Niemniej, nowe warianty się pojawiają. Ale jest dobra wiadomość – kiedy duża część populacji zostanie zaszczepiona, wirus będzie miał coraz mniej okazji do mutowania, ponieważ zmienia się w naszych organizmach. Im więcej jest chorych, tym większa szansa na powstawanie nowych jego wariantów. Im więcej odpornych, tym mniej okazji do powstawania nowych mutacji. Dlatego póki co jedynym sposobem na pandemię jest zaszczepienie jak najszybciej jak największej liczby o...