– Prowadzimy z mężem gospodarstwo mleczne. Wychowaliśmy troje dzieci, wszystkie skończyły studia. Nie zawsze było łatwo, ale dawaliśmy radę. Obecnie jesteśmy z mężem już na gospodarstwie sami, wydawałoby się, że powinno nam być lepiej, ale niestety nie jest. Ubiegłoroczna susza zabrała nam plony, musieliśmy dokupić paszę, ceny skupu ostatnio drastycznie spadły. Liczyliśmy na wypłatę pomocy suszowej, którą nam obiecano jeszcze w ubiegłym roku, ale się przeliczyliśmy. Czas mija, a konto ciągle puste – mówi jedna z naszych Czytelniczek.
Koniec z gospodarowaniem na roli
Rolniczka wraz z mężem poważnie zastanawia się nad likwidacją stada krów i wydzierżawieniem ziemi. We wsi już tylko oni zostali przy produkcji mleka. Dzieci nie chcą prowadzić gospodarstwa.
– Kiedy zapowiadano kolejne tarcze antykryzysowe, rządzący powtarzali ciągle, że rolnicy nie zostaną bez pomocy, ale w rzeczywistości, poza zasiłkiem opiekuńczym, nic konkretnego nam nie zaoferowano. Pokrycie składki emerytalno-rentowej za trzy miesiące to jedynie drobny gest – mówi rozgoryczona rolniczka.
W podobnym tonie wypowiada się Czytelnik z województwa lubuskiego...