dolnośląskie
– Wprowadziłam do naszej rodzinnej firmy budowanie marki, czyli elementy marketingu w małym gospodarstwie rolnym. To coś nowego na wsi. Rolnicy istnieją najczęściej jako mali, zaufani producenci, do których przyjeżdża pośrednik, kupuje od nich i skrzętnie pilnuje, by nie wydało się, od kogo nabywa dobrej jakości towar. Potem sprzedaje to pod swoją marką, zarabia. A rolnik dalej jest w przysłowiowym polu, zarabiając mniej i ponosząc wszelkie konsekwencje pracy „pod chmurką” – mówi Emilia.
Z beczki do beczki
Do Pracz w Dolinie Baryczy ze Stanisławowa na dawnych Kresach przyjechali po wojnie dziadkowie Emilii. Czasem opowiadali o rodzinnej wsi, choć wydarzenia z tamtych czasów były bardzo bolesne. Ale w innych opowieściach dużo było o dziadkowej miłości do drewna. Dziadek Stefan był z zamiłowania stolarzem – robił taboreciki, kołyski, biurka, miał swój zakład. I kiedy osiedlili się w Praczach, okazało się, że jakoś dużo ma zamówień na dębowe beczki. Nawet na 300 rocznie.
– Po latach, kiedy już interesowałam się zdrowym odżywianiem i poznawałam tradycje regionu, odkryłam niezwykłą historię. Dolina Baryczy był...