wielkopolskie
– Nie, nie mam dla siebie czasu. Nie mam nawet czasu, żeby usiąść i ręce wymoczyć albo poleżeć. Albo żeby zrobić paznokcie. Przez te ostatnie dziesięć lat choroby męża pomalowałam może kilka razy. Jednego dnia poszłam do pracy, usiadłam i nagle naszła mnie myśl: "Boże! Artur w takim stanie, a ja paznokcie pomalowałam!". Któregoś dnia kilkuletnia córka Julka krzyknęła: "Mama! Dlaczego ty się nie malujesz?! Powinnaś się malować jak inne kobiety!" – mówi, tonem trochę jakby spowiadała się z grzechów, Irena Jankowiak, mieszkanka Murzynówka pod Środą Wielkopolską, pracowniczka średzkiego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa i żona Artura, leśnika podobnie jak ona, który od dziesięciu lat, bez winy i bez wyroku, jest więźniem swojego pokoju i łóżka.Niewiele jeszcze wiem o jej historii, ale przerywam w pół zdania, żeby powiedzieć, że powinna malować te paznokcie. Że w sytuacji, w której stała się ochotniczo zakładniczką jednego z najtrudniejszych ludzkich życiowych scenariuszy, podejmując opiekę nad totalnie niepełnosprawnym mężem, musi o siebie dbać nawet bardziej. Że nauka już dawno odkryła, ż...