Prorocze było zakończenie owej wieczornej rozmowy przez panią Benignę. Górnicki bowiem, w istocie nie mogąc tu zasięgnąć innego języka (oprócz że Żymiński był z Mazowsza) – jak był człowiekiem upartym i zaciętym w zemście, postanowił jechać na Mazury, dotrzeć do gruntu i przywieźć dokładną wiadomość o „cyganie i przybłędzie”. Nie nazywał on go inaczej, a z góry był pewny, że zdobędzie dostateczny materyał do „wyświecenia” tego człowieka i zamknięcia mu wszystkich domów.
– Ja tego tak jestem pewny – powtarzał, wybierając się już w drogę – jakbym słyszał i widział, że to łotr spod ciemnej gwiazdy. Dość na niego spojrzeć, dość pokombinować, jak tu przybył, że nikt nie wie skąd... Kto go rodzi? Gdzie ojcowizna? Jakie koligacye? Awanturnik i po wszystkiemu...
Utwierdził się jeszcze w tym zdaniu pan Górnicki, gdy na wyjezdnem, pragnąc przynajmniej wiedzieć, z których stron Mazowsza pochodził Żymiński, począł zapuszczać sondy przez swych zauszników u dworskich w Rakowie.
Mazury rozległe, Warszawa jak las, szukać tak wiatru w polu, nie wiedząc, gdzie się oprzeć, było bardzo ciężko.
Zdawało się Gó...
Dwudziesty szósty odcinek powieści sensacyjnej Józefa Ignacego Kraszewskiego „Sprawa kryminalna”.