Trzydziesty siódmy odcinek powieści sensacyjnej Józefa Ignacego Kraszewskiego „Sprawa kryminalna”.
Śniatucha śmiał się – na ten raz wolałby był może, ażeby nie koniecznie wszystko pamiętał.
– Cóż panoczek tu między tymi Lachami* robi – tyle mil od domu? – spytał woźnica.
– Ja... ja tu jadę do... do krewnych – bąknął po namyśle Małejko. – A wy?
– A my tu z panem przyjechali.
– Jak to? Z panienką chyba?
– O nie! Kiedy już nasza panna tutaj, a prezes dopiero trzeci dzień, jak przybył.
– Prezes tu jest? – spytał Małejko obojętnie. – Proszę? I cóż to go tu tak daleko przypędziło?
– Hm? Czy to mnie pańskie myśli albo interesa wiedzieć? – mruknął Śniatucha. – Gadają, że zanudził po córce.
– I na długo wy tutaj?
– Nie wiem, może i zimować będziemy. Choć mnie po żonce tęskno. Ano – pan każe, sługa musi.
Małejko kazał podać wódki, sam się jej nawet napił, i rozpytywał dalej powoli, kiedy przybyli, z kim. Śniatucha nie mógł tak bardzo dokładnie odpowiedzieć na wszystkie pytania. Trwała jednak rozmowa dobre pół godziny. Małej...