Trzydziesty dziewiąty odcinek powieści sensacyjnej Józefa Ignacego Kraszewskiego „Sprawa kryminalna”.
Małejko wzruszył ramionami.
– Nie chcę się panu prezesowi sprzeciwiać – dodał. – Ano, ja, może niedaleko widząc, tak widzę.
Nastąpiło milczenie i stary, spuściwszy głowę, zamyślił się głęboko, jakby o przytomności pisarza zupełnie zapomniał. Może na nowo różne składał i ważył okoliczności i sam z sobą się bił o wnioski. Nie odezwał się jednak nic, znać było nawet, że chciał może rozmowę odwrócić, bo popatrzywszy na Małejkę, rzekł:
– Może byś ty tu chciał spocząć?! Jam tu jak w domu. Każę ci dać izbę, to się wygodnie wyśpisz, najesz i wyleżysz.
Pisarz się skłonił i miał odpowiedzieć, gdy drzwi się otwarły i weszła ciocia Wychlińska z Leokadyą, co rozmowę przerwało... Małejko ustąpił nieco na bok, ale się jeszcze nie żegnał. Stanął sobie skromnie u okna i czekał...
Nie wiemy, czyśmy mogli w poprzedzających rozdziałach, mówiąc o tym człowieku, dać jego charakteru głębsze pojęcie. Był to biedny człowiek, sierota, dwadzieścia lat w ciężkiej służbie, n...