Połowa października, typowe redakcyjne popołudnie. Przeglądam internetowe strony w poszukiwaniu informacji. Między setkami nagłówków pojawia się Łuszczanów ze swoim wyróżnieniem w programie Wielkopolska Odnowa Wsi. Łuszczanów ma stronę na Facebooku, nie tracę więc czasu i piszę do administratora. Odpisuje mi Łukasz Witczak, z którym próbuję się umówić na najbliższy piątek.
W odpowiedzi czytam: „Niestety, od jutra do wtorku jestem w Warszawie”. Myślimy o kolejnym piątku, ale okazuje się, że znów coś wypada prezesowi Stowarzyszenia na Rzecz Integracji i Rozwoju Wsi Łuszczanów. Odzywam się po dwóch tygodniach, potem po miesiącu. „Chwilka, sprawdzę tylko kalendarz. Nie, w poniedziałek nie da rady. We wtorek? Może być po 18.00? Nie? To 16.00 mam wolną w środę”. Udaje się nam spotkać po upływie półtora miesiąca.
Wszystko zaczynam rozumieć, kiedy umawiamy się na rozmowę w jednej z jarocińskich kawiarni. Na stoliku obok filiżanki z kawą leży kalendarz. W rubrykach oznaczających godziny – granatowo od wpisów. Prezes i siedzący obok sołtys Paweł Adamkiewicz nie tracą ani minuty. Grafik pęka w szwach i może właśnie dlatego Łuszcza...
Rozbijają bank marszałkowskiego programu dla wiosek. Na konkursy przygotowują dania z XIX-wiecznych przepisów. Piszą projekt za projektem w myśl hasła „Jest pomysł na kasę!”. Na wszystko, co wymyślą, dostają dotację. Wszystko, czego się tkną, zamieniają w przysłowiowe złoto. Jeśli pomyślisz teraz o swojej wsi dotkniętej czarodziejską różdżką, to wiedz, że takie baśnie dzieją się naprawdę. Między innymi w podjarocińskim Łuszczanowie.