podlaskie
Ochotnicza Straż Pożarna z Michałowa to straż z długą brodą. Mieszkańcom pomaga już ponad 120 lat. Dziś należy do niej czterdziestu druhów, do akcji wyjeżdża kilkunastu. Jeszcze do niedawna ich praca wyglądała tak, jak tysięcy ochotniczych straży w Polsce.
– Kiedyś straż była tylko od pożarów. Teraz jeździmy do różnych wydarzeń. Wypadki, czasem pomaga się zespołom ratownictwa, sadzamy na trudnym terenie LPR-y, czyli śmigłowce ratownicze. Gniazda szerszeni też usuwamy. Do palących się od sadzy kominów jeździmy jesienią, wiosną – do suchych traw. Czasem jest bardzo trudno, ponieważ mamy tu dużo torfowego podłoża, a takie może palić się i trzy tygodnie. Największy nasz pożar to ten po zderzeniu dwóch pociągów z cysternami w Białymstoku w 2010 roku – opowiada Kamil Ławreszuk, jeden z michałowskich druhów.
Punkt pomocy w try miga
Miesiąc temu ich służba nagle zyskała nowy wymiar. Media zaczęły pisać o "dzieciach z Michałowa", kiedy we wsi Szymki w gminie Michałowo znaleziono grupę imigrantów, w której były dzieci.
– Kiedy media zaczęły dopytywać, gdzie są dzieci z Michałowa, burmistrz zarządził na...