W przypadku młodych hodowców z Romartowa, nie jest to jednak łatwe zadanie, bowiem ogranicza ich bardzo wąska działka siedliskowa. Jak bardzo? Dość powiedzieć, że pryzma z kiszonką z jednej strony znajduje się w granicy działki, z drugiej zaś, od podłużnej ściany obory dzielą ją dosłownie 3 metry. By wykonać w tym miejscu pryzmę, za każdy razem ze skoszoną kukurydzą trzeba przejeżdżać przez wiatę.
Marlena i Jacek Bartniccy przejęli gospodarstwo po rodzicach niespełna półtora roku temu.
– Nie mogliśmy zostawić dorobku rodziców i nie chcieliśmy pracować u kogoś. We własnym gospodarstwie jesteśmy u siebie i sami o wszystkim decydujemy – zgodnie uargumentowali decyzję o prowadzeniu gospodarstw młodzi hodowcy, którzy – jak to zwykle bywa – mają wiele planów dotyczących rozwoju oraz unowocześnienia dorobku swoich rodziców. Warto jednak wspomnieć, że w ręce następców przeszła niemała i dobrze zorganizowana produkcja mleka.
– Udało nam się już zwiększyć mleczne pogłowie – z satysfakcją podkreślił Jacek Bartnicki. – Miejsce, które dotychczas zajmowały w oborze byczki opasowe wypełniły krowy mleczne, a ...