StoryEditorWiadomości rolnicze

Nie zawsze chcieć znaczy móc, ale...

02.11.2020., 12:11h
Marlena i Jacek Bartniccy mają dziś jedno marzenie, a jest nim nowa obora. Bezuwięziowa, nowoczesna. Taka, w której mogliby zmniejszyć pracochłonność codziennej obsługi zwierząt, poprawić ich dobrostan i co się z nim wiąże, zwiększyć wydajność krów.

W przypadku młodych hodowców z Romartowa, nie jest to jednak łatwe zadanie, bowiem ogranicza ich bardzo wąska działka siedliskowa. Jak bardzo? Dość powiedzieć, że pryzma z kiszonką z jednej strony znajduje się w granicy działki, z drugiej zaś, od podłużnej ściany obory dzielą ją dosłownie 3 metry. By wykonać w tym miejscu pryzmę, za każdy razem ze skoszoną kukurydzą trzeba przejeżdżać przez wiatę.

Marlena i Jacek Bartniccy przejęli gospodarstwo po rodzicach niespełna półtora roku temu.

– Nie mogliśmy zostawić dorobku rodziców i nie chcieliśmy pracować u kogoś. We własnym gospodarstwie jesteśmy u siebie i sami o wszystkim decydujemy – zgodnie uargumentowali decyzję o prowadzeniu gospodarstw młodzi hodowcy, którzy – jak to zwykle bywa – mają wiele planów dotyczących rozwoju oraz unowocześnienia dorobku swoich rodziców. Warto jednak wspomnieć, że w ręce następców przeszła niemała i dobrze zorganizowana produkcja mleka.

– Udało nam się już zwiększyć mleczne pogłowie – z satysfakcją podkreślił Jacek Bartnicki. – Miejsce, które dotychczas zajmowały w oborze byczki opasowe wypełniły krowy mleczne, a ...

Pozostało 76% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. listopad 2024 01:49