wielkopolskie
Spotykamy się w Golinie, do której Karolina codziennie dojeżdża, by otworzyć głodnym liter mieszkańcom gminy bibliotekę. Od razu uprzedza, że w każdej chwili może wejść czytelnik i wtedy będziemy musiały przerwać rozmowę. Tylko na to czekam. Chcę dowiedzieć się, skąd ma tyle siły, by działać w stowarzyszeniu, ale i zobaczyć jej pracę „na żywo”.
Karolina wychowała się i mieszka w Radolinie, małej, ale, jak się zaraz okaże, wielkiej wsi w gminie Golina. Mówi o sobie „wnuczka rolnika”.
– Mieliśmy w niewielkiej ilości wszelki inwentarz – kilka świń, krów, kury, indyki. Wychowałam się w gospodarstwie i za nic w świecie nie zmieniłabym miejsca zamieszkania. Chociaż pewnie wygodniej byłoby mi w mieście ze względu na niepełnosprawność, bo jest wszędzie blisko. Ale ja wolę się męczyć, będę się nawet starać robić prawo jazdy, chociaż się tego piekielnie boję. Byle nie zmieniać miejsca zamieszkania. To jest moje miejsce, z nim czuję się bardzo związana – opowiada Karolina i dodaje, że ma taki charakter, że kiedy stawia się ją pod ścianą, robi to, czego się strasznie bała, bez zawahania. Dlatego wie, że w którymś momencie przestanie ...