StoryEditorWiadomości rolnicze

Niepewne czasy zahamowały inwestycję

18.11.2020., 10:11h
Marek Zglec już jako kilkuletni chłopiec podpatrywał rodziców podczas prac w gospodarstwie. Wtedy narodziła się u niego pasja, jaką jest praca na roli i hodowla zwierząt. Szczególnie pokochał trzodę chlewną, której produkcję systematycznie rozwijał do momentu załamania opłacalności. Obecnie stado jest bardzo zredukowane. Gospodarz rozważa w przyszłości zwiększenie produkcji, ale pod pewnymi warunkami.


mazowieckie
– Obecnie mamy tylko 10 macior, ale wcześniej prowadziliśmy produkcję i sprzedaż warchlaków w ilości około 1800 sztuk rocznie. W 2007 roku powstała chlewnia dla 74 loch. Przy zasiedlaniu była pełna obsada tego obiektu. Początkowo byliśmy w okolicy jednym z większych gospodarstw zajmujących się produkcją warchlaków. Mogliśmy przygotować do sprzedaży partie po 150 sztuk. W ciągu kilku lat okazało się jednak, że jeśli nie będziemy mieli partii po 300–400 sztuk, to nie znajdziemy odbiorców na nasze zwierzęta – mówi Marek Zglec.

Porodówki czy tuczarnia?

Hodowca stanął przed wyborem, w jakim kierunku ma się dalej rozwijać. Nie wiedział, czy ma budować kolejne porodówki i odchowalnie, zwiększając produkcję warchlaków, czy zainwestować w tuczarnię i zamknąć cykl, tucząc uzyskane prosięta.

– Zdecydowaliśmy się na tuczarnię i mieliśmy gotową dokumentację potrzebną do rozpoczęcia budowy. Jednak w ostatniej chwili przemyślałem wszystko jeszcze raz i zdecydowałem, że nie będziemy budować kolejnego obiektu dla trzody chlewnej. Dzięki temu uniknąłem kosztów związanych z inwestycją. Przez jakiś czas mieliśmy jeszcze dwóch rolników...
Pozostało 75% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
13. listopad 2024 01:59