Leszek Nowak z Wyciążkowa w gminie Lipno odczuwa bezpośrednio skutki drugiego ogniska afrykańskiego pomoru świń, które wystąpiło w połowie czerwca w powiecie leszczyńskim. Gospodarz utrzymuje lochy i produkuje prosięta. W 2017 roku wybudował nową porodówkę, skorzystawszy z dofinansowania PROW. Wziął też oczywiście kredyt, który trzeba spłacać. Z trzech dotychczasowych odbiorców prosiąt jeden jest poza strefą niebieską i, jak przewiduje rolnik, kiedy obostrzenia w końcu zostaną zniesione, zapewne go straci, bo znajdzie on innego dostawcę.
– Póki co, jeszcze pracujemy normalnie. Czekamy na to, jak naszym odbiorcom uda się sprzedać tuczniki, czy ceny będą dla nich zadowalające, bo od tego zależy, czy dalej będą kupowali prosięta. Najważniejsze, aby teraz zakłady mięsne odbierały świnie po w miarę przyzwoitej cenie. Z pewnością skupujący będą zaniżali stawki, aczkolwiek muszą mieć na uwadze, że są to zdrowe zwierzęta, a ich wyprodukowanie kosztuje – tłumaczy Leszek Nowak.
Sam też nie wie, jakie za chwilę będzie miał dochody, czy wystarczy na utrzymanie rodziny i spłatę kredytu zaciągniętego na inwestycję...