W oborze młody hodowca podczas doju dokarmia krowy TMR-em, ale co ciekawe, bez kiszonki z kukurydzy, gdyż już kilka lat temu zrezygnował z jej uprawy ze względu na wysokie koszty.
– Koszty materiału siewnego, środków ochrony roślin, a przede wszystkim usługowego zbioru kukurydzy na kiszonkę są bardzo wysokie, dlatego zrezygnowaliśmy z tej uprawy. Energię w dawce uzupełniamy śrutowanym ziarnem kukurydzy oraz wysłodkami buraczanymi, ponadto do TMR-u dodajemy: młóto browarniane, śrutę zbożową, paszę treściwą z Cargilla oraz słomę i siano – wyjaśnił Paweł Sudoł.
Dawka TMR powstaje w pionowym wozie paszowym Faresin o pojemności 9 m3. Napędza go ciągnik Pronar o mocy 130 KM. Taki zapas mocy pozwala na szybkie cięcie i mieszanie nawet przy zastosowaniu balotów. Za załadunek paszowozu odpowiada ładowarka teleskopowa Manitou. Dzięki dokarmianiu TMR-em krowy chętnie wracają do obory na dój oraz łatwiej jest je uwiązać na stanowiskach.
Krowa jak grzejnik
Zdaniem Pawła Sudoła, krowy na
pastwisku mają znacznie lepszy mikroklimat
niż w oborze, co nabiera
znaczenia zwłaszcza podczas upałów.
Dlatego nawet nie myśli on o z...