– Na początku nie wiedzieliśmy, czy będziemy musieli całkowicie zlikwidować stado trzody chlewnej. Osiem lat temu przeprowadziłem inwestycje w gospodarstwie, rozbudowałem i zmodernizowałem chlewnie, posiłkując się przy tym kredytami, więc w momencie wprowadzenia pierwszej strefy buforowej na naszym terenie było mi bardzo ciężko. Padały propozycje, aby się przebranżowić na przykład na owce, ale moje budynki na rusztach do tego się nie nadają. Jakoś udało nam się przetrwać te najtrudniejsze momenty. Musieliśmy przeprowadzić pewne inwestycje, aby jak najlepiej zabezpieczyć się przed wirusem. Między innymi ogrodziłem całe siedlisko – mówi Ryszard Szewczuk z Ostromęczyna w powiecie łosickim.
Wsparcie pomogło
Rolnik podkreśla, że duży udział
w utrzymaniu produkcji miało
wsparcie dla gospodarstw w strefach
ASF.
– Gdy byliśmy w niebieskiej strefie, interwencja rządu praktycznie uratowała nasze gospodarstwa. Sprzedawaliśmy żywiec dużo taniej niż rolnicy w pozostałej części kraju i wypłata tzw. wyrównania dochodów pozwoliła na przywrócenie płynności finansowej naszych gospodarstw – twierdzi Ryszard Szewczuk. ...