Kiedyś gospodarstwo Sakowskich słynęło z najlepszych w okolicy ogierów. Do prowadzonego przez pradziadka i dziadka naszego rozmówcy Marka Sakowskiego w ciągu sezonu kopulacyjnego trafiało około 200 klaczy.
– Moi przodkowie mieli w punkcie kopulacyjnym po 2 ogiery jednocześnie i były to zawsze reproduktory o najwyższej jakości hodowlanej. Dlatego hodowcy dowozili klacze z daleka, a niektórzy z nich nocowali u nas i wracali do domu dopiero następnego dnia. Później konie w pracach polowych zostały zastąpione przez ciągniki, spadło ich pogłowie i ogiery w gospodarstwie nie były już potrzebne. Mój tata zajmował się już głównie hodowlą bydła mlecznego. Natomiast ja przebranżowiłem się na trzodę chlewną, z której szybko zrezygnowałem ze względu na niską opłacalność. Pozostałem tylko przy produkcji roślinnej – wyjaśnia Marek Sakowski.
Marek Sakowski zwraca uwagę na coraz trudniejsze warunki do prowadzenia produkcji roślinnej w naszym kraju.
– Rolnicy są najbardziej oburzeni tym, że z dnia nadzień wycofywane są skuteczne substancje czynne środków ochrony roślin. Wprowadza się nam restrykcje obostrzenia, a wjeżdż...