– Mamy 26 krów dojnych, a stado, łącznie z opasami, liczy 60 sztuk. W całości stanowią je sztuki rasy holsztyńsko-fryzyjskiej. Już dziadek, a następnie ojciec, prowadzili prace hodowlane w oparciu o tę rasę. Dzięki temu dysponujemy dziś niemal czystorasowym stadem. Zdarzają się sztuki, które po nieudanych próbach zacielenia, inseminujemy rasami mięsnymi, ale to sporadyczne przypadki. Przy doborze nasienia do inseminacji szczególną uwagę zwracamy na poprawę mleczności, w drugiej kolejności na cechy zdrowotne. Wszystkie sztuki, jakie się urodzą pozostawiamy w gospodarstwie. Cieliczki przeznaczane są na powiększanie i remont stada, a byczki trafiają do opasu. Obecnie mamy 27 opasów, a pieniądze uzyskane z ich sprzedaży stanowią dodatkowe źródło dochodu. W tym miejscu muszę podkreślić, że ceny opasów spadają, ponadto są problemy z ich zbytem. To zasługa ograniczenia eksportu spowodowanego COVID-19 – na wstępie powiedział pan Adrian.
Zdrowe stado
– Dzięki temu, że nie kupujemy
zwierząt, nie mamy problemów
z chorobami, które moglibyśmy
sprowadzić do gospodarstwa.
Gorzej sytuacja wygląda ze skutecznością
zacieleń – dodaje pan...