StoryEditorWiadomości rolnicze

Przy szacowaniu szkód robią, co chcą

01.06.2021., 10:06h
– Odwołałem się od niekorzystnego dla mnie wyniku szacowania szkód łowieckich do nadleśniczego. Okazało się, że wszyscy, którzy w nadleśnictwie zajmowali się moją sprawą, to… myśliwi. Jakby tego było mało, nadleśniczy wyprosił mnie i przedstawiciela izby rolniczej z budynku – opowiada pan Jarosław. W tej sytuacji nic dziwnego, że rolnik nie wybiera się z odwołaniem do sądu. A nuż okaże się, że sędzia również jest myśliwym?
podkarpackie/lubelskie

Sprawa dotyczy plantacji rzepaku ozimego znajdującej się na granicy województw lubelskiego i podkarpackiego. Pan Jarosław nie chce podawać nazwiska ani dokładnej lokalizacji. Mówi, że to nie pierwsza jego przeprawa z myśliwymi z okolicy i najpewniej nie ostatnia. Obawia się, żeby opowiedzenie tej historii nie odbiło się na nim przy następnym szacowaniu.

Na każdym etapie byli nie w porządku

– Przyjechałem na plantację z pierwszą dawką azotu na start – mówi rolnik. – I ręce mi opadły. Przypuszczam, że moim rzepakiem pożywiło się liczące kilkadziesiąt sztuk stado jeleni, które żeruje w tej okolicy. Wszystko zdeptane, zjedzone. Plantacja w większości nadawała się tylko do przeorania.

Pan Jarosław relacjonuje, że podczas szacowania strat przez przedstawicieli koła łowieckiego doszli do porozumienia, że do przeorania jest prawie 9 z 13 ha. – Wycenili straty na prawie 13,5 tys. zł, ale odjęli od tej kwoty 3,5 tys. zł na rzecz kosztów nieponiesionych, czyli kosztu pracy kombajnu.

Pan Jarosław przestudiował rozporządzenie, na które powoływali się myśliwi, i doszedł do wniosku, że odjęcie kosztu kombajnowania ...

Pozostało 84% tekstu
Dostęp do tego artykułu mają tylko Prenumeratorzy Tygodnika Poradnika Rolniczego.
Żeby przeczytać ten i inne artykuły Premium wykup dostęp.
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
28. wrzesień 2024 07:19