podkarpackie/lubelskie
Sprawa dotyczy plantacji rzepaku ozimego znajdującej się na granicy województw lubelskiego i podkarpackiego. Pan Jarosław nie chce podawać nazwiska ani dokładnej lokalizacji. Mówi, że to nie pierwsza jego przeprawa z myśliwymi z okolicy i najpewniej nie ostatnia. Obawia się, żeby opowiedzenie tej historii nie odbiło się na nim przy następnym szacowaniu.
Na każdym etapie byli nie w porządku
– Przyjechałem na plantację z pierwszą dawką azotu na start – mówi rolnik. – I ręce mi opadły. Przypuszczam, że moim rzepakiem pożywiło się liczące kilkadziesiąt sztuk stado jeleni, które żeruje w tej okolicy. Wszystko zdeptane, zjedzone. Plantacja w większości nadawała się tylko do przeorania.
Pan Jarosław relacjonuje, że podczas szacowania strat przez przedstawicieli koła łowieckiego doszli do porozumienia, że do przeorania jest prawie 9 z 13 ha. – Wycenili straty na prawie 13,5 tys. zł, ale odjęli od tej kwoty 3,5 tys. zł na rzecz kosztów nieponiesionych, czyli kosztu pracy kombajnu.
Pan Jarosław przestudiował rozporządzenie, na które powoływali się myśliwi, i doszedł do wniosku, że odjęcie kosztu kombajnowania ...