– Przez sześć lat kosiliśmy kukurydzę starszą, czterorzędową przystawką Geringhoffa, którą podczepialiśmy do czteroklawiszowego 120-konnego kombajnu Claas Dominator 78. Gdy przystawka się wypracowała i zaczęła się psuć, postanowiliśmy ją wymienić. A że w międzyczasie kupiliśmy także większy kombajn, to – jak wspomina Daniel Moroz – mogliśmy sobie pozwolić na zakup szerszej przystawki. Warunkiem było jednak to, aby była to przystawka sztywna, która w porównaniu ze składaną jest lżejsza, bo nie ma siłowników i oparta jest na pojedynczej ramie. Oglądaliśmy różne maszyny, ale wiele z nich było w fatalnym stanie i nadawało się tylko do remontu. Zdarzały się i takie, które były sprzedawane wraz z kombajnem. Na przystawkę Moresil trafiliśmy przez ogłoszenie zamieszczone w internecie. Była wystawiona na sprzedaż w okolicach Bydgoszczy. Na zdjęciach wyglądała całkiem nieźle, tyle, że jak zadzwoniłem do znajomego, który prowadzi sklep z częściami, to powiedział, że w ogóle nie słyszał o takim producencie maszyn. Mimo wszystko pojechaliśmy ją zobaczyć i tak nam się spodobała, że wróciliśmy do gospodarstwa z zakupioną przystawką, za którą zapłaciliśmy 26 tysięcy złotych....
To najprawdopodobniej jedyna pracująca tego typu maszyna w Polsce. Jej producentem jest hiszpański Moresil, a wyróżnia ją to, że nad osłonami rozdzielaczy ma poprowadzone dodatkowe łańcuchy z zabierakami, których zadaniem jest chwytanie poprzewracanych roślin i przekazanie ich do obracających się walców. Pracując taką przystawką – jak mówi właściciel maszyny Daniel Moroz ze wsi Szostakowo koło Hajnówki – nie tylko nie traci się ziarna, kosząc wyległe czy poplątane rośliny, ale nie sposób również zapchać kombajnu, bo nawet wyległy łan jest równomiernie podawany.