Pod koniec maja br. z redakcją TPR skontaktowała się grupa hodowców bydła mlecznego z powiatu nakielskiego. Rolnicy wyrazili swoje oburzenie działaniami PFHBiPM. Miała ona ich informować, że jeśli nie zgodzą się na przeprowadzenie próbnych dojów, to umowa na świadczenie usług zostanie z nimi zerwana.
– Na początku kwietnia był telefon. Pracownik Federacji zadał pytanie czy zgodzę się na wykonanie udoju. Zdecydowanie odmówiłam. System doju krów w mojej oborze stwarza duże niebezpieczeństwo i nie pozwala na zachowanie dystansu społecznego między mną i mężem, a pracownikiem Federacji. Dysponujemy wąskim kanałem o szerokości około 2 i długości 5 m. Kiedy zostają w nim rozstawione podstawki pod aparaty, realnie miejsca jest jeszcze mniej. Na tak niewielkiej przestrzeni musimy zrobić wszystkie czynności przy krowach. Zachowanie reguł wydanych przez sanepid jest nierealne – powiedziała nam jedna z rolniczek. W jej oborze utrzymywanych jest około 50 krów mlecznych.
– Nie kwestionuję zupełnie faktu, że próby są znowu wykonywane. W oborach, w których funkcjonują dojarnie karuzelowe lub dojarki przewodowe, miejsca jest więce...