lubelskie
Mimo wczesnej pory, w pierwszy dzień nowego roku na hodowcę czekała przed aresztem przy ul. Południowej w Lublinie liczna grupa rolników z AgroUnii, dziennikarze i oczywiście rodzina. Krzysztof Stefaniak, witając się z rolnikami i dziennikarzami, złożył wszystkim życzenia noworoczne.
– Najgorsze były pierwsze świąteczne dni spędzane w samotności. Potem zacząłem się przyzwyczajać – mówił na gorąco rolnik, który dziesięć dni w areszcie spędził w pojedynczej celi.
Widok na zewnątrz przysłaniała ciemna folia na szybie.
– Ciężka lekcja. Nie życzę nikomu – dodaje hodowca. – Ale to nie znaczy, że żałuję swojej decyzji – podkreśla rolnik. – Jeśli będzie potrzeba, zrobię to jeszcze raz.
Po pana Krzysztofa przyjechała 1 stycznia żona wraz z synami.
– To było smutne dziesięć dni – mówiła Wioletta Stefaniak w sobotę rano, tuż po przywitaniu z mężem. – Wnuki dopytywały się o dziadka. Odpowiadaliśmy, że pojechał na wczasy, bo co mieliśmy powiedzieć? A sylwester skończył się u nas o godzinie 22. Nie było nastroju do świętowania.
Został z kredytami i grzywną
Jak to możliwe, że rolnik sp...