● Kiedy w 2004 roku z linii montażowej zjechał ostatni Bizon, zamknął się pewien rozdział polskiego sprzętu rolniczego. Wielu rolników do dziś nie jest w stanie zrozumieć dlaczego tak się stało i dlaczego spółka Bizon a wraz z nią kombajny tej marki, zniknęły z rynku.
– Odpowiedź na to pytanie jest bardziej złożona niż by się wydawało. Myślę, że żeby to zrozumieć, trzeba poznać najnowsze dzieje Bizona. Fabryka Maszyn Żniwnych radziła sobie znakomicie tylko do końca lat 80. Wtedy sprzedawaliśmy każdą ilość wyprodukowanych kombajnów. A ta dochodziła nawet do 6000 szt. rocznie. Ale były to zupełnie inne czasy. Pierwszeństwo w zakupach kombajnów miały wtedy SKR-y, PGR-y i Kombinaty Rolne, a tylko niewielka pula maszyn była skierowana do rolników, którzy musieli o nie wnioskować. A podań było mnóstwo.
Pamiętam, jak ówczesny dyrektor FMŻ Józef Starachowski chodził po fabryce z grubą teczką. Kiedyś spytałem go, co w niej nosi, odpowiedział, że podania od rolników na zakup kombajnów. Rolnicy mieli pieniądze, bo żywność była droga, a maszyny tanie i – jak nam mówili – nawet biorąc kredyt na zakup kombajnu, za pół roku sprzedając 100 ...
Całą swoją karierę zawodową, czyli 45 lat spędził w płockiej fabryce kombajnów. Był konstruktorem biorącym udział w tworzeniu m.in. Bizona Giganta, Rekorda, BS-a, Dynamica, a w burzliwych latach 90. zasiadał w radzie nadzorczej spółki Bizon. Pełnił też funkcję prezesa spółki Bizon-Prac zrzeszającej całą załogę płockiej fabryki. Józef Dębski jest autorytetem w zakresie wiedzy o kombajnach Bizon i fabryce, w której one powstawały, a częścią tej wiedzy podzielił się z naszą redakcją.