„Ludzie, odchodząc, zabierają ze sobą wszystkie wspomnienia. Gdy masz kogoś, to się nie chce pytać. Gdy zostajesz sam, to masz milion pytań”, napisała we wstępie do albumu „Smuszewo – ocalić od zapomnienia” Kinga Biniewska, autorka publikacji, inicjatorka projektu i rodowita smuszewianka. Pod lapidarnym, ale treściwym wstępem – przedruk przedwojennej pocztówki w sepii. Na niej – smuszewski pałac i trzy budynki. W środku – setki zdjęć i historie rodzin, które mieszkają tam od dziesięcio-, a nawet stuleci. Dawniej szlacheckie rodziny spisywały kroniki zwane silva rerum, czyli lasem rzeczy. Dziś swoje silva rerum ma Smuszewo.
– Co mi odbiło, żeby zacząć to robić? Nie mam pojęcia. Ale niczego bym nie cofnęła. Uwielbiam was i wasze historie, wspomnienia. Każdy z was ma swój udział w tym albumie i dał swoją malutką kroplę do tej rzeki pamięci. Album jest napisany sercem i chaosem – na pewno się go tam czuje. Już taka jestem – powiedziała do zebranych Kinga Biniewska.
Pożytki z braku prądu
Chciała zrobić coś dobrego dla wsi. I wykorzystała do tego swoją największą pasję, krzewioną w niej od dzieciństwa przez najbliższych....