Mają po 45 lat. Katarzyna pochodzi z Opola, Wojtek – z Katowic. Oboje skończyli we Wrocławiu historię sztuki. A dziś tłoczą oleistą ciecz z nasion ostropestu, indyjskiej czarnuszki i kilku innych roślin. Jak to się stało, że dwoje młodych, którzy mogli robić karierę w mieście, postanowiło przeprowadzić się na wieś, zbudować drewniany dom, następnie sprowadzić drugi zabytkowy, a na końcu urządzić w nim przydomową olejarnię?
Dom, konie, chata
– Kończąc studia, wiedzieliśmy, że chcemy zamieszkać na wsi. Zaraz po studiach kupiliśmy działkę w Brzezinkach. Nie mając pracy i perspektyw na cokolwiek, postanowiliśmy wybudować drewniany mały domek. Przez osiem lat nie było na działce prądu, trzeba go było ściągać cienkimi kablami od sąsiada mieszkającego kilometr dalej – opowiadają.
Bywało, że zostawali bez energii na całe godziny, wszystko gasło i robiło się zimno, bo kabelki potrafiły się przepalić albo zamoknąć.
Domek z czasem zyskał kilka przybudówek i piętro. Wojtek pracował w korporacji, co pozwalało utrzymywać obejście i kupić dwie klacze, które chwilę później się oźrebiły.
– Kasia od dziecka jeździ...