100 tys. ha kukurydzy stoi nieskoszone
AGROunia mówi dość! Od wielu tygodni rolnicy są dobijani przez niskie ceny kukurydzy, zarówno mokrej, jak i suchej. Skupy, zwłaszcza we wschodniej Polsce nie dość, że płacą dużo mniej niż w innych regionach kraju, to jeszcze nie chcą odbierać ziarna. Wypełniły swoje magazyny tanim ukraińskim zbożem i nie są już zainteresowane skupem od rodzimych producentów. Rolnicy zostają więc na zimę z nieskoszoną kukurydzą. Szacują, że na polach stoi jej jeszcze 100 tys. ha.
AGROunia zapowiada protest rolników. 100 ciągników zablokuje skup zbóż
Dlatego w najbliższy poniedziałek 19 grudnia w Grajewie (woj. podlaskie, tuż przy granicy z woj. warmińsko-mazurskim) działacze AGROunii z Warmii i Mazur organizują protest przeciwko niskim cenom skupu spowodowanym nadmiernym importem zbóż z Ukrainy. Strajk rozpocznie się o godz. 8:00 rano przy ulicy Przemysłowej. Organizatorzy przewidują, że w proteście udział weźmie ok. 100 ciągników. Rolnicy będą jeździć wokół jednej z firm skupujących zboża, kukurydzę i rzepak, blokując dojazd. Ich zdaniem firma ta wypełniła swoje magazyny ukraińskim ziarnem, dlatego nie chce kupować od polskich rolników.
- Niestety, przez niekontrolowany import ukraińskiego zboża do Polski, ziarno, które powinno trafić do portów i do innych krajów, zostaje u nas. Minister Kowalczyk uważa, że wszystko jest w porządku, ale niestety nie jest! W tej chwili bardzo dużo kukurydzy zostaje na polach, ponieważ skupy nie chcą jej kupić. Jesteśmy zalewani ukraińskim zbożem! – mówi rolnik Piotr Hładyszewski, działacz AGROunii z Warmii i Mazur.
Zaznacza, że rolnicy w Polsce muszą wziąć los w swoje ręce, inaczej zostaną zniszczeni.
- Tylko AGROunia jest głosem rolników w Polsce, dlatego wszystkich gorąco zapraszam w poniedziałek na protest do Grajewa. Pokażmy siłę i nie poddawajmy się! – mówił.
Rolnicy z okolic Ełku: okoliczna firma nie chce naszej kukurydzy, bo nakupiła ukraińskiego zboża
Rolnicy z okolic Ełku i Grajewa podkreślają, że w poprzednich latach nie mieli problemów ze sprzedażą kukurydzy.
- Na początku tego sezonu największa firma skupująca zboże i rzepak w okolicy oferowała nam za kukurydze mokrą ok. 900-950 zł za 30 proc. wilgotności. Dziś ceny spadły do 650 zł, ale i tak nie mamy jej komu sprzedać. Ta firma już od nas nie odbiera, bo nakupiła sobie ukraińskiego ziarna. Zresztą pod ten zakład cały czas kursują samochody z kukurydzą zza wschodniej granicy – mówi pan Karol, rolnik, który koło Ełku od 7 lat uprawia kukurydzę.
Spadają też ceny kukurydzy suchej
Rolnik zaznacza, że jest także problem z suchą kukurydzą, bo jej ceny również spadły.
- Wszyscy okoliczni rolnicy, którzy mieli możliwości, suszyli tę kukurydzę i ją magazynowali. Mieliśmy nadzieję, że jej cena wzrośnie do 1500 zł. Tymczasem dziś możemy liczyć maksymalnie na 1150 zł/t. Chociaż i tak ciężko znaleźć kupca, nawet w takiej cenie – wyjaśnia.
Rzepak podzieli los kukurydzy?
Piotr Hładyszewski przewiduje z kolei, że za chwilę rzepak podzieli los kukurydzy.
- Import rzepaku jest ogromny. Dużo większy niż w latach poprzednich. Dlatego za chwilę jego ceny mogą jeszcze bardziej spaść - obawia się rolnik.
Rolnicy: trzeba wprowadzić system kaucyjny na ukraińskie zboże
Mateusz Kępka, działacz AGROunii zaznacza z kolei, że polscy gospodarze nie są przeciwni pomocy Ukrainie. Podkreśla jednak, że nie może być ona udzielana kosztem polskich rolników.
- My nie jesteśmy przeciwko pomocy Ukrainie. Wręcz przeciwnie. Tam się toczy straszna wojna i trzeba zrobić wszystko, by Ukraina wygrała. Ale nie może być tak, że do nas wjeżdżają setki tysięcy ton zboża i rzepaku i tu zostają. Uważam, że trzeba pilnie wprowadzić system kaucyjny. Kierowca, wjeżdżając na granicę powinien opłacić kaucję. Jeżeli dojedzie do portu i rozładuje samochód kaucja będzie mu zwrócona. Mamy wtedy pewność, ze towar wyjedzie z Polski. Bo teraz samochody z ukraińskim zbożem zamiast jechać do portu jadą np. do firmy z okolic Grajewa i polskiemu rolnikowi odbierają możliwość sprzedaży – tłumaczy działacz.
Kamila Szałaj