StoryEditorMIR

Od 35 lat jestem sadownikiem, ale tak źle jeszcze nie było

09.12.2022., 09:12h
Irena Ziątkowska ze wsi Suchożebry (pow. siedlecki) prowadzi gospodarstwo sadownicze. 15 ha zajmują sady jabłoniowe, a 1,5 ha plantacja porzeczki czarnej. Jak wielu rolników i sadowników, także ona musi mierzyć się z bardzo wysokimi kosztami prowadzenia działalności rolniczej.

Tak źle jeszcze nie było

– Od 35 lat jesteśmy sadownikami i tak źle jeszcze nie było. Koszty produkcji są bardzo wysokie, a ceny jabłek bardzo niskie. Nie ma żadnego rynku eksportowego na jabłka deserowe. Zamknięte są takie rynki jak: Kazachstan, Białoruś czy Rosja. Nawet Egipt nie kupuje, bo nie mają pieniędzy na jabłka, w pierwszej kolejności muszą zakupić pszenicę, by wyżywić społeczeństwo - mówi Irena Ziętkowska.

Rolniczka tłumaczy, że w ten sposób dużo jabłek zostaje na rynku wewnętrznym i tę sytuację wykorzystują sieci handlowe, które mają nawet 200% marży na 1 kg jabłek. - My dostajemy za jabłka deserowe 80 groszy za kg, pośrednik sprzedaje je do sieci po 1,80–2,00 zł, a na sklepowej półce jabłko kosztuje 3,50–4,00 zł za kg - żali się.

Zmowa cenowa?

Jeszcze gorzej jest w przypadku jabłek przemysłowych w wyniku zmowy cenowej firm skupujących. - Wszystkie firmy płacą jednakowo niską cenę 34 groszy za kg. Co mnie bardzo dziwi, wszak jest ogromny popyt na koncentrat jabłkowy, otworzył się rynek amerykański na koncentrat jabłkowy, zaś w Chinach odnotowano rekordowo niskie zbiory jabłek. Dlatego organizacje rządowe takie jak UOKiK powinny przyjrzeć się tej sytuacji mającej znamiona nieuczciwych praktyk wykorzystywania przewagi kontraktowej przez firmy skupujące jabłka - uważa moja rozmówczyni.

Komu pomogły rządowe dopłaty?

W poprzednim roku sadownicy mieli dopłaty, jakie rząd wprowadził w wysokości 30 groszy do 1 kg jabłek. Jednak gdy tylko dopłaty weszły w życie, to ceny jabłek spadły, zatem te dopłaty nie pomogły sadownikom, lecz firmom skupującym jabłka. Z kolei ceny skupu porzeczki w tym roku były dobre, ale tylko dlatego, że na rynku brakowało tych owoców. Wynikało to z dwóch powodów, po pierwsze, wielu rolników zlikwidowało plantacje z powodu braku opłacalności. Po drugie, zebrano bardzo niskie plony spowodowane głównie suszą. - My powinniśmy zebrać 15 ton porzeczki, a zebraliśmy tylko 4,5 tony, czyli ok. 30% tego co powinno być – powiedział Irena Ziątkowska.

Andrzej Rutkowski
fot. Pixabay

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 05:15