Rolnik wywieziony siłą z gospodarstwa na komendę w Zamościu
Dwóch policjantów pojawiło się w gospodarstwie Wojciecha Marczuka 19 stycznia tego roku. Po raz kolejny szukali niejakiego „Radka Kazimierczaka”. Wcześniejsze wizyty funkcjonariuszy w tej samej sprawie przebiegały spokojnie, ta skończyła się użyciem przemocy.
- Nie znam żadnego Kazimierczaka i nigdy nikt taki u nas nie przebywał – mówi pan Wojciech. Podczas styczniowej interwencji nie mógł znaleźć dowodu osobistego, a podanie przez niego PESELU nie zadowoliło policjantów.
- Bez kurtki, bez butów wywlekli go po schodach i rzucili twarzą w śnieg. Nie był wulgarny, nie stawiał oporu – relacjonuje jego matka, Halina Marczuk. – Zaczęłam wzywać pomocy, na szczęście usłyszał sąsiad. Jak by tego wszystkiego było mało, jeden z nich krzyknął „gazem go!”.
Pan Wojciech został siłą przewieziony na komendę, gdzie jak mówi był nadal źle traktowany przez funkcjonariuszy. – Ostatecznie przyjąłem mandat za rzekome nie wylegitymowanie się, bo chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce i wrócić do domu – wyjaśnia Wojciech Marczuk. - Było mi zimno, byłem bez butów, i bałem się o rodzinę. A na oporządzenie czekało bydło.
Sąd czekał na informacje z policji, ale się nie doczekał
Rolnik postanowił, że nie zostawi tak tej sprawy. Wojciech Marczuk złożył zażalenie o uchylenie mandatu, a także poskarżył się na sposób przeprowadzenia interwencji i zatrzymanie. A na policję trafiło pismo ze skargą na interwencję.
15 września Sąd Rejonowy w Zamościu uznał, że mandat należy uchylić i panu Wojciechowi należy się zwrot zapłaconej przez niego kary.
– Sąd czekał na informacje z wydziału łączności i informatyki z KWP w Lublinie – relacjonuje pan Wojciech. – Sędzia chciał się dowiedzieć, jak przebiegały logowania interweniujących policjantów w systemach policyjnych i co w nich wpisywali. Ale z Lublina przyszło pismo, że nie da się jednoznacznie stwierdzić, jakie były te wpisy. Trochę to dziwne – komentuje rolnik.
Rolnik z Wysokiego pod Zamościem jest niewinny
Ostatecznie sędzia orzekł, że do wykroczenia nie doszło i mandat powinien zostać anulowany. – Sędzia argumentował, że mama przekazała policjantom moje dane osobowe, gdy ja byłem zajęty myciem naczyń – mówi pan Wojciech. – A po drugie, gdy ja podawałem dane, drugi policjant fizycznie to przerwał i uniemożliwił mi dokończenie mojej wypowiedzi. Dodatkowo cała ta interwencja przebiegała za szybko, policjanci nie dali mi możliwości spokojnego wyjaśnienia, że nie jestem poszukiwanym przez nich człowiekiem.
Pan Wojciech jest zadowolony z decyzji sądu. Podkreśla, że sędzia bardzo skrupulatnie zajął się rozważeniem jego sprawy i dążył do tego, żeby dowiedzieć się, co naprawdę wydarzyło się w styczniu w gospodarstwie. – Czułem się, jak obywatel, który ma swoje prawa i sąd stoi na ich straży - stwierdza rolnik z Wysokiego koło Zamościa.
- Nie skaczę do góry z radości, bo do takiej sytuacji w ogóle nie powinno dojść, a tacy ludzie nie powinni być zatrudniani w policji i nosić czapkę z orzełkiem – dodaje rolnik. – Ale oczywiście cieszę się z takiej decyzji sądu.
Starsza aspirant Katarzyna Szewczuk z KMP w Zamościu odnosząc się do decyzji sądu informowała we wrześniu, że wobec policjantów interweniujących w Wysokiem nie było prowadzone postępowanie służbowe i decyzja sądu dotycząca anulowania mandatu niczego w tej kwestii nie zmieni.
Najnowsza decyzja zamojskiego sądu też po myśli pana Wojciecha
Tymczasem w poniedziałek sąd wydał kolejne rozstrzygnięcie dotyczące sprawy. Zajął się zażaleniem pana Wojciecha na zatrzymanie przez policjantów. I tym razem decyzja sędziego (innego niż w pierwszym przypadku) była dla niego korzystna.Adwokat Szymon Skorniewski reprezentujący pana Wojciecha informuje, że sąd w ustnym uzasadnieniu decyzji w sprawie drugiego zażalenia stwierdził, że zatrzymanie było legalne pod kątem formalno-prawnym, ale niezasadne oraz nieprawidłowo wykonane.
Od lutego br. sprawą interwencji zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Hrubieszowie. Sprawę „celem oceny prawno-karnej czynności (…) funkcjonariuszy w dniu 19 stycznia 2022 r.” przekazała tam zamojska policja.
Krzysztof Janisławski