StoryEditorAktualności

Protesty rolników w Holandii. Wojsko ma bronić rząd przed farmerami

16.10.2019., 15:10h
Holenderskim rolnikom skończyła się cierpliwość, a ich protesty przestały być pokojowe. Puszczają nerwy i stalowe ogrodzenia. Żeby dostać się do jednego z urzędów rolnicy użyli ciągnika z ładowaczem. Gospodarze w Holandii walczą o złagodzenie wyśrubowanych norm emisji azotu.

O protestach holenderskich rolników pisaliśmy przed dwoma tygodniami. W większości komentarzy na Facebooku kibicowaliście zachodnim „towarzyszom niedoli” i zazdrościliście zgrania i współpracy. Podkreślaliście także postawę tamtejszej policji.

Czy była to tylko jednorazowa akcja niderlandzkich farmerów? Otóż nie. Protest wciąż trwa, właśnie wszedł w kolejną fazę. Niekoniecznie pokojową.

W poniedziałek 14 października w Groningen rolnicy szturmowali budynki administracji publicznej (jak się okazuje zaryglowane drzwi ratusza można otworzyć przednim ładowaczem czołowym). Kierowca z poniższego filmu został aresztowany.



Protest rozlewa się na cały kraj. W wielu miastach odnotowano incydenty rozsypywania obornika bądź słomy na ulice. Doszło do starć z policją i zatrzymań rolników.

 

We wtorek w nocy i w środę rano rolnicy znów wyruszyli w stronę stolicy, gdzie na dziś zapowiedziano zmasowany protest. Organizatorzy spodziewali się kilku tysięcy ciągników rolniczych.


Przeciwko czemu protestują holenderscy rolnicy i co już osiągnęli?

Farmerzy nie godzą się z polityką rolną państwa (czy też – jak twierdzą, jej brakiem), nierealnym normom emisji azotu i ograniczaniu hodowli bydła w związku z ich przekroczeniem. Skutkiem tych działań było zablokowanie ponad 18 tysięcy inwestycji na terenach wiejskich (m.in. budowa chlewni czy obór). Do tej pory protesty odbyły się w 7 regionach kraju i co ważne, przyniosły skutek – kolejne prowincje uchylają bądź już uchyliły (Drenthe, Overijssel i Gelderland i Fryzja) przepisy mogące ograniczać działalność rolniczą wskutek przekroczenia norm.

 

Protestujący rolnicy podkreślają, iż nie są przeciwko walce z globalnym ociepleniem, lecz przeciwko przenoszeniu kosztów zmian klimatu na ich barki i ingerencji państwa w ich gospodarstwa – podczas gdy rok czy dwa lata temu emisja azotu nikogo nie obchodziła, dziś stała się kwestią życia i śmierci. – Jesteśmy przeciwko ratowaniu planety kosztem (obywateli) naszego państwa – dodaje jeden organizatorów protestu.

Niespodziewanie holenderscy rolnicy doczekali się wsparcia z Polski – czynnego (do Holandii wyruszyli członkowie 12 organizacji rolniczych) i biernego – przez zarząd KRIR. Pamiętacie, żeby pan Szmulewicz równie ochoczo popierał protesty naszych rolników?

Wojsko obroni parlamentarzystów w Hadze



Pierwotnie demonstranci planowali podjechać pod Binnenhof w centrum Hagi, ale władze przy użyciu wojska zablokowały ulice, aby uniemożliwić wjazd do zabytkowej części miasta. Nie tylko ciągnikom, ale nawet… mieszkańcom korzystającym z komunikacji miejskiej. Przez holenderskie media społecznościowe przewijają się zdjęcia stacjonujących w pogotowiu armatek wodnych.


W ciągu dnia policja zamknęła również autostradę A12, na której ciągniki zmierzające do stolicy utworzyły wielokilometrowe korki. Traktorzystom nakazywano zjazd na parkingi (skąd mogli kontynuować podróż na protest autokarami). Tym, którym udało się dotrzeć do stolicy pozwolono zaparkować maszyny na placu blisko centrum. Pomimo tego „niepokornym” udało się zablokować jeden ze staromiejskich rynków. 


Służby drogowe ostrzegają przed utrudnieniami w godzinach popołudniowych i wieczornych, gdy protestanci będą opuszczać stolicę i rozjeżdżać się do domów.

Zobacz także: 1000 kilometrów korków. Rolnicy w Holandii walczą o swoje krowy!


Oskar Miroszka
zdjęcia: twitter
wideo: youtube

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
23. listopad 2024 05:09