Działacze z AgroUnii zorganizowali dziś przed gmachem ministerstwa rolnictwa konferencję w związku z bardzo trudną sytuacją hodowców prosiąt. Niskie ceny zbytu i brak kupców powodują upadki gospodarstw i wpadanie w spiralę zadłużenia.
Lider AgroUnii Michał Kołodziejczak zaznaczył, że do każdego sprzedanego prosiaka hodowcy dokładają 160 zł.
- To jest sytuacja skandaliczna. Dziś nie stać rolników na paszę, na paliwo, na uprawę ziemi, na hodowlę świń. Codziennie w Polsce zamykane jest 300 gospodarstw, które hodują świnie. W ciągu ostatnich 10 lat zamknięto 700 tyś. chlewni. Pogłowie spada w zastraszającym tempie, już teraz musimy importować ponad połowę tego, co zjadają polscy konsumenci. Ale jednocześnie rolnicy nie mają gdzie sprzedawać świń, a ministerstwo nie robi nic, by tradycyjną hodowlę ratować. Polska hodowla umiera, jest zabijana bezczynnością urzędników i chorymi przepisami – zaznaczył Kołodziejczak.
Rolnicy przywieźli koryto. „Niech żrą, niech wpieprzają”
Pod ministerstwem rolnictwa rolnicy z AgroUnii ustawili koryto i wsypali do niego paszę. Przed korytem rozłożyli matę dezynfekującą.
- Politycy uwielbiają koryto, więc je dziś ministrowi przywieźliśmy. Niech wpieprzają, niech umoczą w nim swoje zdradzieckie ryje. Oni żrą, bawią, balują za nasze, niech zjedzą ile mogą – powiedział Kołodziejczak.
Na każdym tuczniku tracimy 160 zł
Jarosław Wojtaszak, hodowca z woj. z lubelskiego zwrócił uwagę, że utrzymanie świń kosztuje coraz więcej.
- Pasza, opieka weterynaryjna, prąd czy woda to wszystko są dziś potężne koszty. Na każdym prosiaku tracimy 160 zł. W MRiRW są tworzone przepisy, w myśl których świnia sprowadzona z zagranicy po 30 dniach otrzymuje polskie obywatelstwo. Tucz nakładczy nas wykańcza. My jako producenci prosiąt jesteśmy w dramatycznej sytuacji, a tylko w 2020 roku do Polski sprowadzono żywe świnie warte ponad 2 mld zł – mówił Wojtaszak.
Z kolei Michał Koszarek, hodowca z Wielkopolski zaznaczył, że z wielkiego producenta wieprzowiny, staliśmy się importerem.
- Dziś rolnicy walczą o swoje rodziny. My długo nie pociągniemy, pójdziemy pracować na etat jako spawacze. Zostanie nam tylko tucz nakładczy, który wykańcza polską hodowlę. To patologia, do której dopuściło ministerstwo – wyjaśniał Koszarek.
Prosiaki w prezencie dla ministra Pudy
Rolnicy przynieśli ministrowi Pudzie także dwa prosiaki. Po kilkuminutowej przepychance z ochroną i policją, udało się wedrzeć działaczom AgroUnii do budynku ministerstwa wraz ze zwierzętami. Świnek jednak nie zostawili, bo minister nie przyjął tego prezentu – podobno nie było go dziś w gabinecie.