Eksport ukraińskich zbóż przez czarnomorskie porty sprawił, że od lipca przez polską granicę wjeżdża mniej ziarna. Ale import wcale nie jest mały. Wręcz przeciwnie - jest dużo większy niż przed wojną.
Wiceminister infrastruktury: przewoźnicy z Ukrainy mogą przekraczać granicę w dowolnych ilościach
Obecnie na granicy polsko-ukraińskiej utrzymuje się bardzo wysoki poziom ruchu transportu kołowego. Wynika to m.in. z decyzji Komisji Europejskiej, która do czerwca 2023 r. zniosła obowiązek posiadania zezwoleń drogowych dla ukraińskich przedsiębiorców transportowych.
Zdaniem ministerstwa infrastruktury wymiana gospodarcza nie tylko wróciła do stanu sprzed wojny, ale jest nawet jeszcze większa.
Jakie produkty rolne wjeżdżają z Ukrainy do Polski?
Produkty rolne, które wjeżdżają na teren Polski są kontrolowane przez inspekcje podległe resortowi rolnictwa. Od wybuchu wojny Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych przeprowadziła 12 tys. kontroli, z czego 25 proc. wykonała na Podkarpaciu, a 75 proc. na trzech przejściach w województwie lubelskim.
- Zapewniliśmy kontrole 7 dniowe, 24 godzinne. Poza niewielkimi zawirowaniami na początku, robimy te kontrole na bieżąco – zapewniał posłów Andrzej Romaniuk, szef Inspekcji Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.
Z kolei Państwowa Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa od 24 lutego przeprowadziła 47 kontroli transportów zbóż nasiennych.
Natomiast Inspekcja Weterynaryjna kontroluje żywność pochodzenia zwierzęcego i pasze pochodzenia roślinnego. Okazuje się, że od początku zeszłego roku ilość transportów z żywnością rośnie w szybkim tempie. W 2022 r. w styczniu i lutym kontroli było odpowiednio 2,9 tys. i 2,5 tys. Natomiast w kwietniu skontrolowano 6,6 tys. przesyłek, w maju 8,2 tys., w czerwcu 7,7 tys. w lipcu 9,5 tys., w sierpniu ponad 6 tys.
Na poszczególnych przejściach granicznych IW kontroluje od 20 do 50 przesyłek dobowo. W celu przyśpieszenia odpraw Inspekcja zrezygnowała z kontroli pasz w tranzycie.
Z danych IJHARS wynika, że z terenu Ukrainy do Polski wjeżdża głównie: kukurydza, rzepak, cukier, owoce mrożone, olej słonecznikowy, pszenica, jęczmień, mleko odtłuszczone oraz koncentrat jabłkowy.
Korytarze solidarnościowe nie wypaliły. 80 proc. produktów rolnych z Ukrainy zostaje w Polsce
Niestety, taki napływ towarów już od wielu miesięcy wzbudza wśród rolników niepokój, bo zwiększona podaż destabilizuje krajowe ceny. Tak jest np. przypadku kukurydzy. Na rynku pojawiają się oferty sprzedaży ukraińskiej kukurydzy z odbiorem na południowym wschodzie kraju (Wola Baranowska) w cenie 265 euro/t. Więc stawki za krajowe ziarno siłą rzeczy znajdują się pod silną presją. Zresztą ceny naszych zbóż też nie są zadowalające. Obecnie Polska ma jedne z najniższych cen skupu zbóż w UE.
- Unia Europejska powinna wprowadzić jasny i klarowny system tranzytu produktów rolnych z Ukrainy, który będzie w szczegółowy sposób zapisany, określony, opieczętowany i nadzorowany – powiedział Rafał Mładanowicz, pełnomocnik MRiRW ds. rozwoju współpracy z Ukrainą. Zwrócił uwagę, że pamiętając o potrzebie pomocy Ukrainie, musimy też dbać o bezpieczeństwo żywności, aby import dotyczył tylko towarów spełniających unijne standardy.
Podkreślił też, że tzw. korytarze solidarnościowe, których utworzenie zapowiedziała Komisja Europejska, w praktyce nie funkcjonują. Przez to importowane produkty rolne trafiają na krajowy rynek.
Na ten problem zwracał uwagę 22 września także Jan Krzysztof Ardanowski, przewodniczący prezydenckiej Rady ds. Rolnictwa. W jego ocenie Polska nie dysponuje dokładną informacją, ile ukraińskiego zboża, które miało tylko przejechać tranzytem faktycznie zostało w kraju.
- Według informacji od rolników i organizacji rolniczych jest to niestety znacząca ilość, która będzie miała niewątpliwie wpływ rynek zbóż paszowych. Przypomnę, że jest to u nas rynek podstawowy - 85 procent zbóż zbieranych w Polsce jest przeznaczone na paszę, więc zachwianie tego rynku może bardzo negatywnie odbić się na rolnikach - ocenił polityk.
Mładanowicz: widzimy zagrożenia wynikające z importu z Ukrainy
Mładanowicz przypomniał, że zgodnie z przepisami w takiej sytuacji kraj członkowski graniczący z Ukrainą ma prawo wystąpić do Brukseli z wnioskiem o przywrócenie stawek celnych na importowane surowce.
– My to w MRiRW bardzo intensywnie śledzimy i widzimy pewne zagrożenia dotyczące opłacalności produkcji naszych gospodarstw rolnych, ale także sektora spożywczego – dodał R. Mładanowicz.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraińskie ziarno znów będzie wywożone głównie przez Polskę?
Rafał Mładanowicz zwrócił także uwagę, że w listopadzie kończy się umowa gwarantująca wywóz zboża z Ukrainy przez porty na Morzu Czarnym. Biorąc pod uwagę obecną eskalację działań wojennych, porozumienie to nie zostanie przedłużone. A to oznacza, że przewóz towarów z Ukrainy przez polskie przejścia graniczne znów się zwiększy.
Takiego scenariusza boją się polscy rolnicy, zwłaszcza ze ściany wschodniej. W następnym tygodniu w Chełmie planują protest przeciwko nadmiernemu importowi ziarna z Ukrainy.