![Wizualna ocena odżywienia roślin jest kłopotliwa. Wiele poradników opisuje symptomy głodu azotowego, ale podobne objawy mogą wynikać z niedoboru innych składników, powodem może być miejscowe podtopienie lub zagęszczenie gleby. Może to również wynikać z zawirusowania roślin żółtą karłowatością jęczmienia](/templates/site/images/jpgs/h_no-image_640.jpg)
– Byłem wtedy w komitecie założycielskim Stowarzyszenia Lokalnej Grupy Działania Eurogalicja. Przyległa Medynia Głogowska jest znana z glinianych złóż, przebiega tędy szlak garncarski, działka jest w atrakcyjnym miejscu przy lesie, myślałem więc o agroturystyce – I – W 2004 r. przepisałem ją na syna – mówi pan Tadeusz.
Rośnie las problemów
Gdy kilka lat później jego syn zabrał się za przygotowania do budowy, zaczęły się problemy. Okazało się, że na działce wyrósł las. Ale tylko w ewidencji gruntów.
– Gdy kupowałem działkę w samym jej rogu przy rowie, rzeczywiście były jakieś olszyny. Reszta to było pastwisko – mówi rolnik.
Jednak, gdy syn pana Tadeusza zaczął załatwianie formalności, okazało się, że teren zalesiony w ewidencji gruntów i budynków ni stąd ni zowąd ma obecnie nie 6, lecz aż 14 arów. – To bardzo istotna zmiana. W połączeniu z przepisami nakazującymi w przypadku budowy zachowanie odpowiedniego odstępu budynku od lasu oraz sąsiada, zablokowała możliwość inwestycji na tej działce. Został pasek ziemi do wykorzystania. Można na nim ewentualnie wychodek postawić – mówi z przekąsem Tadeusz Szymczakiewicz.
Okazało się, że w 2009 roku odbyła się modernizacja ewidencji gruntów i to w jej efekcie w dokumentach wyrósł las, którego w rzeczywistości na działce nie było.
Nie ma mocnych na las w ewidencji
– Pastwisko zostało zakwalifikowane jako las i w efekcie zostało objęte Uproszczonym Planem Urządzenia Lasu (UPUL). Owszem, wyrosło tam parę samosiewów, ale nie las! Syn je później wyciął, w 2014 i 2015 r. Dostał na to zgodę z urzędu gminy. Jak się potem okazało bezprawne, bo zgodę na wycinkę na terenie objętym UPUL można uzyskać w nadleśnictwie. Czyli pewnie i w gminie nie wiedzieli o przeprowadzonych zmianach – mówi pan Tadeusz. – Dotarłem do lubelskiej firmy, która na zlecenie samorządu zajmowała się modernizacją. Przyznali, że sprawa z lasem to błąd, który należy poprawić – mówi rolnik. – Gdybyśmy wiedzieli, że modernizacja odbywa się w krzywdzący dla nas sposób, już na samym początku wnieślibyśmy sprzeciw. Nikt nas jednak nie zawiadomił, choć ustawa o lasach w takim przypadku nakazuje powiadomić właściciela. Sąsiad, pan Julian, także inni właściciele też nie dostali żadnego zawiadomienia – mówi pan Tadeusz.
Podkreśla przy tym, że nie chodzi o powiadomienie takie jak ogłoszenie na tablicy w gminie czy ogłoszenie w gazecie, bo o takim urzędnicy mu mówili. Tłumaczy, że mieszka przecież w innej gminie, nie musi też czytać akurat tej gazety, w której ogłoszenie się ukazało. – Projekt UPUL wykłada się do publicznego wglądu na 60 dni w urzędzie gminy. O wyłożeniu projektu uproszczonego planu urządzenia lasu wójt informuje pisemnie właścicieli lasów, z zaznaczeniem, że uproszczony plan urządzenia lasu będzie podstawą naliczenia podatku leśnego – cytuje pkt 4 art. 21 ustawy o lasach. I zaznacza, że ani on, ani syn, ani inni zainteresowani żadnego pisma w tej sprawie nie dostali.
Rozporządzili cudzą własnością
– Efekt jest taki, że bez naszej wiedzy i zgody uniemożliwiono nam wykorzystywanie naszej własności, tak jak byśmy chcieli – mówi nasz rozmówca. – Ba. Nawet gdybyśmy zrezygnowali z budowy, to nie można skorzystać z dopłat bezpośrednich do pastwiska jak również z dopłat za wyłączenia z produkcji rolnej, bo urzędnicy wymyślili sobie w miejscu pastwiska las – dodaje nasz rozmówca.
Ponieważ pomyłka jest ewidentna, to Tadeuszowi Szymczakiewiczowi wydawało się, że „wyprostowanie” sprawy w Starostwie Powiatowym w Łańcucie powinno być formalnością. Urząd odmówił mu jednak wprowadzenia tej zmiany. Od tamtej pory już trzeci rok krążą pisma, zawiadomiony został rzecznik praw obywatelskich, który zwrócił się do starostwa o informację w tej kwestii, sprawa trafiła do sądu administracyjnego.
– Inspektor wojewódzkiego nadzoru kartograficznego i geodezyjnego przyznał nam rację. Ale starostwo się odwołało i inspekcja zmieniła zdanie. Zaskarżyliśmy tę decyzję do sądu. Lata płyną a z działką nic nie można zrobić – mówi Tadeusz Szymczakiewicz. – W skardze skierowanej do Rady Powiatu w Łańcucie napisał m.in., że choć minęło już osiem lat od wprowadzenia na papierze UPUL, to w jego „lesie” nie zasadzono ani jednego drzewa, nie powstał żaden plan zalesieniowy, więc te wszystkie zmiany to fikcja, która krzywdzi właścicieli. Głosami radnych PiS skargę odrzucono jako bezzasadną – mówi Szymczakiewicz.
Zapytaliśmy o tę sprawę w Wydziale Geodezji i Gospodarki Nieruchomościami starostwa w Łańcucie. Poinformowano nas, że czekają tam na wynik postępowania sądowego. Dopytywaliśmy, dlaczego starostwo nie zgadza się na zmianę użytku leśnego na rolny tak, aby zapis w ewidencji odpowiadał stanowi faktycznemu.
Zapytany o tę kwestię rolnik odpowiada: – Mój syn Rafał zwrócił się do starostwa w Łańcucie o zmianę w UPUL w październiku 2018 r. Dostał od starosty informację o braku podstaw do pozytywnego rozpatrzenia tego wniosku.
Będzie nowy plan
Piotr Pasierb jednocześnie poinformował, że plan na terenie gminy Czarna obowiązuje do końca przyszłego roku. Będzie w związku z tym opracowywany nowy UPUL i wtedy będzie wprowadzać zmiany. I jeśli taka zmiana zostanie przeprowadzona, zostanie wydana decyzja o zmianie użytku leśnego na rolny. Co do podnoszonej przez rolnika kwestii niedostarczenia informacji o zmianach w planie, Piotr Pasierb stwierdza, że kwestia ta jest obecnie nie do zweryfikowania, choć według starostwa, właściwy urząd gminy twierdzi, że informował zainteresowanych.
![](https://topagrar.pl/media/uploads/tadeusz_szymczakiewicz2.jpg)
Tadeusz Szymczakiewicz nie ufa już jednak urzędnikom. Jest zdania, że to po prostu brak dobrej woli, aby rozwiązać tę sprawę. Duża liczba skarg w podobnych sprawach do Rzecznika Praw Obywatelskich z terenu całej Polski potwierdza, że w kraju mamy z tym problem.
– Tylko co z tego, skoro nikt nie chce z tym nic zrobić. A pisałem w tej kwestii chyba do wszystkich możliwych urzędów – mówi Tadeusz Szymczakiewicz.
Krzysztof Janisławski