Do tej pory Maciej Kazek wraz z rodzicami produkował tuczniki w cyklu zamkniętym od około 40 loch. Zwierzęta były utrzymywane w starych budynkach z lat 70. ubiegłego wieku, na płytkiej ściółce, co wymagało dużo pracy.
– Wiedziałem, że jeśli chcemy zarabiać na świniach, musimy zwiększyć skalę produkcji i ją unowocześnić. Początkowo myślałem o stu lochach, kiedy w 2014 roku pojawił się pomysł. Jednak możliwość skorzystania z dofinansowania na rozwój produkcji loch i prosiąt w ramach PROW skłoniła nas do większej inwestycji. Tym bardziej że od pomysłu do ostatecznej decyzji minęło trochę czasu i sytuacja na rynku trzody chlewnej się zmieniała. Wiedzieliśmy już, że musimy dostarczać na rynek większe partie prosiąt – opowiada Maciej Kazek.
Rolnik nie zamierza modernizować starych budynków na tuczarnię – chce sprzedawać prosięta. Będzie dostarczał jednorazowo partie około 500 sztuk, dzięki czemu ma nadzieję na stałego, stabilnego odbiorcę. Za pośrednictwem firmy paszowej udało mu się już takiego znaleźć.
– Wiedziałem, że jeśli chcemy zarabiać na świniach, musimy zwiększyć skalę produkcji i ją unowocześnić. Początkowo myślałem o stu lochach, kiedy w 2014 roku pojawił się pomysł. Jednak możliwość skorzystania z dofinansowania na rozwój produkcji loch i prosiąt w ramach PROW skłoniła nas do większej inwestycji. Tym bardziej że od pomysłu do ostatecznej decyzji minęło trochę czasu i sytuacja na rynku trzody chlewnej się zmieniała. Wiedzieliśmy już, że musimy dostarczać na rynek większe partie prosiąt – opowiada Maciej Kazek.
Rolnik nie zamierza modernizować starych budynków na tuczarnię – chce sprzedawać prosięta. Będzie dostarczał jednorazowo partie około 500 sztuk, dzięki czemu ma nadzieję na stałego, stabilnego odbiorcę. Za pośrednictwem firmy paszowej udało mu się już takiego znaleźć.
Lochy inseminowane nasieniem pochodzącym z zakupu
W największy mróz, 8 lutego do nowej chlewni przyjechały 2...