Bardzo zła wiadomość dla hodowców zwierząt, zwłaszcza trzody chlewnej i drobiu. Wszystko wskazuje na to, że ceny pasz znów poszybują w górę. Powód? Rekordowe wzrosty notowań soi na światowych rynkach.
Soja od stycznia zdrożała o 15 proc. Pasze też zaraz pójdą w górę
Wczoraj na giełdzie CBOT w Chicago na zamknięciu kontrakty sojowe na marzec opiewały na 581,42 USD/t, czyli 2310,76 zł/t. Dziś notowania znów rosną. Soja od stycznia zdrożała o 15 proc. Niestety, tak silny wzrost przełoży się na jeszcze wyższe cen pasz, zwłaszcza że Polska i w ogóle Unia Europejska jest skazana na import soi i śruty sojowej, głównie z USA i Brazylii.
- Jeśli komponenty paszowe drożeją trzeba się liczyć ze wzrostem cen pasz. W przypadku soi nawet kilkuprocentowe wzrosty po jakimś czasie skutkowały podwyżkami. Więc jeśli soja uzyskuje tak wysokie, dwucyfrowe wzrosty, nie ma się co łudzić – pasze znów zdrożeją – tłumaczy dr Ryszard Kujawiak z Sano.
Zresztą analitycy rynkowi Copa Cogeca spodziewają, że wzrostowa tendencja cen pasz utrzyma się w nadchodzących miesiącach. Dodatkowo może znaleźć się pod presją wydarzeń geopolitycznych.
To jest wejście w 2022 rok.
— Mirosław Marciniak InfoGrain (@infograin_m) February 7, 2022
+15% od początku stycznia????????????#soja #cbot
Każdy dzień przynosi cięcia zbiorów w Ameryce Południowej????????????????????????.
Ciekawe, co w środę pokaże #USDA???? pic.twitter.com/OOVCDzleBf
Ceny pasz wzrosły o 40 proc. A będzie jeszcze drożej. "Aż mi ręce opadły"
Najbardziej wzrost cen pasz odczują hodowcy trzody chlewnej. Ich produkcja od ponad roku jest kompletnie nieopłacalna, m.in. przez rekordowe podwyżki cen pasz. W większości krajów UE wzrosły one na przestrzeni kilku miesięcy o 40 proc.! A to przecież połowa kosztów, które na produkcję świń ponoszą rolnicy.
- Aż mi ręce opadły na tę wiadomość o wzroście cen soi. Jeśli pasza pójdzie w górę jeszcze bardziej, to chów świń nie będzie miał najmniejszego sensu. Moje gospodarstwo jest w strefie czerwonej. Za tucznika dostaję 3,20 zł/kg. A jego produkcja kosztuje mnie 600 zł! Od miesięcy dokładam do tego interesu, dłużej już tak nie pociągniemy. Dlatego dziś protestujemy i walczymy o jakąkolwiek pomoc. Nie chcemy ginąć bez walki, ale jak patrzę na to co się dzieję, to swoją przyszłość widzę w czarnych barwach. Z drugiej strony nie będzie łatwo się przebranżowić. Można przerzucić się na hodowlę bydła, ale przecież za chwilę i z bydłem będzie to samo i jego ceny spadną – mówi nam Piotr Kamiński, hodowca świń z woj. warmińsko-mazurskiego.
I dodaje, że górki i dołki świńskie były zawsze, ale obecny okres niskich cen trwa znacznie dłużej niż poprzednie.
Również analitycy z Towarzystwa Ekonomistów Polskich zauważają, że kryzys cenowy na rynku trzody chlewnej jest znacznie głębszy, grozi dalszym ograniczeniem chowu i poważnymi stratami finansowymi.
- Poniosą je przede wszystkim rolnicy, którzy w ostatnich latach dokonali poważnych inwestycji – ocenia TEP.
Kamila Szałaj, fot. D. Stancelewska