Organizacje rolnicze krytykują pomysł ministra. Sieci handlowe są za
Pomysłodawcą wprowadzenia obowiązkowego państwowego oznakowania produktów pochodzenia zwierzęcego jest Cem Özdemir – tamtejszy minister rolnictwa. Podczas targów Grüne Woche, na których zaprezentował projekt przepisów, spotkał się on z dużą krytyką organizacji rolniczych. Obawiają się one, że produkcja zwierzęca po ich wprowadzeniu w życie wyprowadzi się z Niemiec. Ministra rolnictwa wspierają jednak w realizacji pomysłu detaliści, tj. Grupa Schwarz, do której należą Lidl i Kaufland. W wydanym oświadczeniu wskazują, że tylko dzięki powszechnemu stosowaniu takiej etykiety można promować zmianę świadomości społeczeństwa w kierunku bardziej odpowiedzialnej konsumpcji i poprawić ogólny dobrostan zwierząt.
Różne światy dobrostanu zwierząt w niemieckich landach
Obecnie w Niemczech istnieją różne prywatne etykiety dotyczące dobrostanu zwierząt, ale nie ma prawnego obowiązku umieszczania na nich jednolitych i wiarygodnych informacji na temat rodzajów hodowli. Do takich inicjatyw należy np. Initiative Tierwohl (ITW), w którą są zresztą już zaangażowani wymienieni detaliści. Z zadowoleniem przyjmują oni fakt, że Özdemir chce jak najszybciej wprowadzić obowiązek etykietowania wszędzie tam, gdzie sprzedawana jest żywność pochodzenia zwierzęcego. Szef tamtejszego resortu nie wyklucza sytuacji, w której ITW mogłaby przejąć audyty i kontrole etykietowania państwowego w swoich istniejących strukturach.
Najpierw wieprzowina, a później kolejne gatunki
W pierwszym etapie państwowym systemem byłoby objęte mięso wieprzowe, następnie szybko miałaby nastąpić ekspansja na inne gatunki mięsa, gastronomię i produkty przetworzone. O oznakowaniu decydowałby sposób trzymania zwierząt w tak zwanym okresie produkcyjnym – w przypadku mięsa jest to okres tuczu zwierząt.
Planuje się pięć oznaczeń systemu chowu: budynek inwentarski, budynek inwentarski + przestrzeń, budynek inwentarski otwarty, ruch/wolny wybieg oraz produkcja ekologiczna.
Magdalena Szymańska
fot. arch. TPR