Pszczeli interes dla zarobku i edukacji
O ich gospodarstwie napisaliśmy w sierpniu zeszłego roku. A o naszym konkursie na innowacyjne przedsięwzięcia zlokalizowane na wsi Justyna i Jacek przypomnieli sobie niemal w ostatniej chwili.
Krótko przypomnijmy. Katarzynowo to dom rodzinny Justyny. Tam wychowywała się, patrząc jak jej ojciec dogląda osiemdziesięciu pszczelich rodzin. Powoli odkrywała w sobie pasję, a potem dała jej ujście, idąc do szkoły pszczelarskiej na Lubelszczyźnie. Tam poznała Jacka. Pobrali się, zamieszkali w Katarzynowie i oddali się słodkiej matematyce – pszczoły się mnożyły, a oni dodawali kolejne rodziny.
Kilka lat temu postanowili, że pszczeli biznes ma coś dawać nie tylko im, ale też innym. Najpierw Justyna jeździła z pszczelarskimi akcesoriami i żywymi mieszkankami ula na lekcje pokazowe po przedszkolach. Ale sprzęt się szybko eksploatował, więc postanowili założyć zagrodę edukacyjną. Zaadaptowali kilka nieużywanych dotąd budynków gospodarczych i tak w ciągu kilku lat powstała zagroda „Pszczółki Przyjaciółki”.
- W głowach Justyny i Jacka nowe pomysły buzują jak pszczoły w ich stukilkudziesięciu ulach. Dzięki temu w zagrodzie nieustannie przybywa atrakcji
Apidomek to rarytas
A potem postanowili spróbować z czymś, co popularne jest u naszych wschodnich sąsiadów. Na Ukrainie od dawna wykorzystuje się w celach leczniczych energię pszczelich skrzydeł. Wibracje, w jakie wprawiają one powietrze, okazują się mieć na nas dobroczynny wpływ. A jeśli dodamy do tego aromat unoszący się w powietrzu cyrkulującym w ulu, mamy przepis na zdrowie.
Będą nie tylko zwierzęta
- Apidomek odwiedziło w zeszłym roku kilkudziesięciu klientów. Tego lata będzie ich z pewnością więcej
Bednarkowie nie przestają się cieszyć z nagrody, ciągle też wspominają niezwykłą atmosferę podczas gali. Ale nie zamierzają poprzestać na apidomku.
Marzy mu się jedno stare zabudowanie gospodarcze, takie rodem z XIX wieku, żeby było trochę jak w skansenie. Znając Bednarków, taki budynek stanie w zagrodzie w najbliższych latach.
– Rolnictwo przez ostatnie lata tak się zmieniło. My jeszcze pamiętamy te małe gospodarstwa. Dziś większość to już takie wysokoprzemysłowe. Nasz skansen ma zachować ten dawny widok dla pokoleń. Żeby nie wygasł w naszej pamięci – dodaje.
Może lada moment będzie można skosztować w ich zagrodzie pieczonego ziemniaka, może też wziąć udział w tradycyjnych sianokosach. W planach mają również stworzenie w ramach stowarzyszenia, które prowadzą na terenie zagrody, pasieki dydaktycznej. Chcą też budować kolejną salę do warsztatów.
- To jedna z warsztatowych sal. Tuż za nią już za chwilę powstanie kolejna
Właśnie zaczynają przygodę z kozami. Dosłownie dzień przed naszą rozmową przywieźli do gospodarstwa młodą kozią parkę. Nie omieszkaliśmy odwiedzić nowych lokatorów. Jacek chciałby jeszcze kilka kuców i może małe stadko owiec wrzosówek.
Póki co, Bednarkowie ogłaszają nieformalny konkurs na imiona dla kozy i kozła. I nieustannie zapraszają na swój kremowany miód i kilka łyków zdrowego powietrza.
Karolina Kasperek