StoryEditorInnowacyjny Rolnik

Innowacyjna agroturystyka z pszczołami pozwala zarobić

19.04.2019., 17:04h
Pszczoły to nie tylko miód, pyłek czy propolis. Użytek można zrobić także z oparów wydobywających się z ula, a nade wszystko z dźwięku, jaki wydają tysiące par skrzydeł. Na taki pomysł, jako jedni z pierwszych w Polsce, wpadli Justyna i Jacek Bednarkowie – właściciele zagrody „Pszczółki Przyjaciółki” w Katarzynowie. Ich apiinhalarium zapewniło im w konkursie „Tygodnika” tytuł „Innowacyjnego Rolnika Roku 2019” w kategorii innowacyjne gospodarstwo agroturystyczne.

Pszczeli interes dla zarobku i edukacji

O ich gospodarstwie napisaliśmy w sierpniu zeszłego roku. A o naszym konkursie na innowacyjne przedsięwzięcia zlokalizowane na wsi Justyna i Jacek przypomnieli sobie niemal w ostatniej chwili.

Postanowiłam wysłać informacje o zagrodzie na dwa dni przed upływem terminu. Przyszło mi do głowy, że to nasze apiinhalarium to przecież innowacja – opowiada Justyna.

Krótko przypomnijmy. Katarzynowo to dom rodzinny Justyny. Tam wychowywała się, patrząc jak jej ojciec dogląda osiemdziesięciu pszczelich rodzin. Powoli odkrywała w sobie pasję, a potem dała jej ujście, idąc do szkoły pszczelarskiej na Lubel­szczyźnie. Tam poznała Jacka. Pobrali się, zamieszkali w Katarzynowie i oddali się słodkiej matematyce – pszczoły się mnożyły, a oni dodawali kolejne rodziny.

Kilka lat temu postanowili, że pszczeli biznes ma coś dawać nie tylko im, ale też innym. Najpierw Justyna jeździła z pszczelarskimi akcesoriami i żywymi mieszkankami ula na lekcje pokazowe po przedszkolach. Ale sprzęt się szybko eksploatował, więc postanowili założyć zagrodę edukacyjną. Zaadaptowali kilka nieużywanych dotąd budynków gospodarczych i tak w ciągu kilku lat powstała zagroda „Pszczółki Przyjaciółki”.

W głowach Justyny i Jacka nowe pomysły buzują jak pszczoły w ich stukilkudziesięciu ulach. Dzięki temu w zagrodzie nieustannie przybywa atrakcji

  • W głowach Justyny i Jacka nowe pomysły buzują jak pszczoły w ich stukilkudziesięciu ulach. Dzięki temu w zagrodzie nieustannie przybywa atrakcji


Apidomek to rarytas

A potem postanowili spróbować z czymś, co popularne jest u naszych wschodnich sąsiadów. Na Ukrainie od dawna wykorzystuje się w celach leczniczych energię pszczelich skrzydeł. Wibracje, w jakie wprawiają one powietrze, okazują się mieć na nas dobroczynny wpływ. A jeśli dodamy do tego aromat unoszący się w powietrzu cyrkulującym w ulu, mamy przepis na zdrowie.

Dlatego w zeszłym roku w zagrodzie stanęło apiinhalarium, które gospodarze pieszczotliwie nazywają apidomkiem. Kuracja polega na kilku 45-minutowych sesjach w przypominającym mały wagon drewnianym pomieszczeniu. Po obu jego stronach znajdują się dwie ławy do leżenia. Pod drewnianym posłaniem leży metalowa siatka, przez którą słychać pszczelą muzykę i czuć miodowe aromaty. Człowiek czuje się zdrowszy już po kilku chwilach słuchania pracy pszczelego roju.
Będą nie tylko zwierzęta

Apidomek odwiedziło w zeszłym roku kilkudziesięciu klientów. Tego lata będzie ich z pewnością więcej

  • Apidomek odwiedziło w zeszłym roku kilkudziesięciu klientów. Tego lata będzie ich z pewnością więcej


Bednarkowie nie przestają się cieszyć z nagrody, ciągle też wspominają niezwykłą atmosferę podczas gali. Ale nie zamierzają poprzestać na apidomku.

Chcemy poszerzać ofertę. Co roku planujemy dodawać coś nowego. Od kilku lat zbieramy stare maszyny – mamy już cały konny park maszynowy. Mają tworzyć osobną zagrodę rolniczą. Kupowaliśmy  sprzęty z całej okolicy, najczęściej od sąsiadów. Mamy oryginalne cepy, kierat stalowy, spalinowy silnik do młocarni – chwali się Jacek.

Marzy mu się jedno stare zabudowanie gospodarcze, takie rodem z XIX wieku, żeby było trochę jak w skansenie. Znając Bednarków, taki budynek stanie w zagrodzie w najbliższych latach.

Rolnictwo przez ostatnie lata tak się zmieniło. My jeszcze pamiętamy te małe gospodarstwa. Dziś większość to już takie wysokoprzemysłowe. Nasz skansen ma zachować ten dawny widok dla pokoleń. Żeby nie wygasł w naszej pamięci – dodaje.

Może lada moment będzie można skosztować w ich zagrodzie pieczonego ziemniaka, może też wziąć udział w tradycyjnych sianokosach. W planach mają również stworzenie w ramach stowarzyszenia, które prowadzą na terenie zagrody, pasieki dydaktycznej. Chcą też budować kolejną salę do warsztatów.

To jedna z warsztatowych sal. Tuż za nią już za chwilę powstanie kolejna

  • To jedna z warsztatowych sal. Tuż za nią już za chwilę powstanie kolejna


Właśnie zaczynają przygodę z kozami. Dosłownie dzień przed naszą rozmową przywieźli do gospodarstwa młodą kozią parkę. Nie omieszkaliśmy odwiedzić nowych lokatorów. Jacek chciałby jeszcze kilka kuców i może małe stadko owiec wrzosówek.

Chcielibyśmy powiększać ten zwierzyniec. Jak się z tym oswoimy i jakoś ogarniemy, może o trochę droższe zwierzęta. Może lamę? Zwierzęta będą atrakcją dla dzieci, które już nas licznie odwiedzają – mówi Justyna.

Póki co, Bednarkowie ogłaszają nieformalny konkurs na imiona dla kozy i kozła. I nieustannie zapraszają na swój kremowany miód i kilka łyków zdrowego powietrza.

Karolina Kasperek

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
21. listopad 2024 03:06