Panuje powszechna opinia, że kukurydza bardzo dobrze sama się zakisza. To prawda, ale tylko częściowa. Z uwagi na wysoką zawartość cukrów prostych i niską pojemność buforową, kukurydza należy do roślin bardzo dobrze się zakiszających. Ale trzeba pamiętać, że tak jak łatwo kukurydza się zakisza, tak samo łatwo ulega później wtórnej fermentacji i jest niestabilna.
Po odkryciu pryzmy, wnikające do niej powietrze zapoczątkowuje proces wtórnej fermentacji. W warunkach tlenowych rozwijają się grzyby i drożdże, które rozkładają kwas mlekowy, resztki cukru i skrobię. Przemiany te prowadzą do wydzielania się dużej ilości ciepła, a tym samym do podnoszenia temperatury kiszonki. Kiszonka z kukurydzy, w której proces fermentacji przebiegał prawidłowo, cechuje się dużą zawartością kwasu mlekowego, średnią ilością kwasu octowego i brakiem kwasu masłowego. Jej jakość oceniana jest jako bardzo dobra, jednak cechuje się niską stabilnością. O trwałości tlenowej kiszonki decyduje bowiem zawartość kwasu octowego i propionowego, a nie duża kwasu mlekowego. Zagrzewanie się kiszonki z kukurydzy sprawia, że tracimy nawet do 60% energii w niej zawartej. Tracimy również suchą masę – nawet do 10%. Zagrzana kiszonka traci również swoją smakowitość i taką paszę zwierzęta niechętnie pobierają.
Całkowite wyeliminowanie wtórnej fermentacji kiszonki w czasie wybierania i skarmiania jest praktycznie niemożliwe i dlatego zakiszając kukurydzę musimy pamiętać, by niestabilności kiszonki przeciwdziałać, mając świadomość, że po otwarciu silosu i dostaniu się do pryzmy tlenu, bez zadbania o stabilność kiszonki, już pierwszego dnia nastąpi jej zagrzanie. Co zatem zrobić, aby zadbać o stabilność kiszonki z kukurydzy. Są na to dwa sposoby. Pierwszy, to stosowanie naturalnego, biologicznego preparatu zawierającego bakterie fermentacji mlekowej Lactobacillus buchneri, które przedłużają stabilność kiszonki. Oprócz kwasu mlekowego produkują one zwiększone ilości kwasu octowego, propionowego i walerianowego. Stosowanie tego gatunku bakterii nabiera szczególnego znaczenia wówczas, gdy mamy bardzo szerokie czoło silosu i np. przez cały tydzień wybieramy kiszonkę z czoła, która przez 7 dni jest narażona na kontakt z tlenem.
Całkowite wyeliminowanie wtórnej fermentacji kiszonki w czasie wybierania i skarmiania jest praktycznie niemożliwe i dlatego zakiszając kukurydzę musimy pamiętać, by niestabilności kiszonki przeciwdziałać, mając świadomość, że po otwarciu silosu i dostaniu się do pryzmy tlenu, bez zadbania o stabilność kiszonki, już pierwszego dnia nastąpi jej zagrzanie. Co zatem zrobić, aby zadbać o stabilność kiszonki z kukurydzy. Są na to dwa sposoby. Pierwszy, to stosowanie naturalnego, biologicznego preparatu zawierającego bakterie fermentacji mlekowej Lactobacillus buchneri, które przedłużają stabilność kiszonki. Oprócz kwasu mlekowego produkują one zwiększone ilości kwasu octowego, propionowego i walerianowego. Stosowanie tego gatunku bakterii nabiera szczególnego znaczenia wówczas, gdy mamy bardzo szerokie czoło silosu i np. przez cały tydzień wybieramy kiszonkę z czoła, która przez 7 dni jest narażona na kontakt z tlenem.
Drugim sposobem na przedłużenie stabilności kiszonki są preparaty chemiczne zawierające benzoesan sodu, które doskonale konserwują kiszonkę, zabezpieczając ją przed utlenianiem i wtórną fermentacją po otwarciu silosu. Niestety, pomimo wielu zalet benzoesan sodu nie jest obojętny dla flory bakteryjnej żwacza, dlatego zaleca się nie stosować więcej benzoesanu niż 300 g na tonę kiszonki.
Beata Dąbrowska