Ceny nawozów

Ceny nawozów idą w górę na rynkach. A jakie są ceny u dystrybutorów?

W lutym ceny nawozów na światowych rynkach zanotowały wzrosty. Ale od kilku dni ich notowania mocno się wahają - z trendem spadkowym. Jednak nie ma się co łudzić, nawet jeśli ceny nawozów na giełdach spadną, dystrybutorzy nie obniżą cenników, bo w magazynach mają drogie produkty. Ile obecnie w Polsce kosztuje tona saletry czy mocznika? Sprawdź w naszej cotygodniowej SONDZIE!

Jeszcze w styczniu na globalnych rynkach ceny nawozów spadały. Mocznik w USA kosztował wówczas niecałe 500 dolarów za tonę. Ale w połowie lutego znów zdrożał o 100 dolarów. Teraz jego ceny mocno się wahają. Obecnie jest oferowany po 560 dolarów. Analitycy rynkowi przewidują, że wraz z nadejściem wiosny i zwiększonym popytem ceny tego nawozu powinny się stabilizować. Poziom cenowy nadal jednak będzie wysoki.

Te wahania cen (przede wszystkim spadki) na amerykańskim rynku nie będą na razie przekładać się na ceny nawozów w Europie i w Polsce. Powód? Dealerzy nadal mają w swoich magazynach towary znacznie droższe i chcą je sprzedać bez straty.

Ceny gazu pod presją konfliktu Rosja-Ukraina

Niekorzystny wpływ na ceny nawozów ma także napięta sytuacja na linii Rosja-Ukraina. Istnieje bowiem poważne zagrożenie kolejnego wzrostu cen gazu. Zbrojny atak może spowodować zmniejszenie, a nawet przerwanie dostaw gazu ziemnego z tego kierunku do Europy. Na początku tygodnia na europejskich giełdach ceny gazu ziemnego poszły mocno w górę. Teraz notowania są zmienne, ale silnego trendu spadkowego nie widać. To oczywiście odbije się na cennikach nawozowych.

Nie zapominajmy też, że na początku lutego Rosja wprowadziła zakaz eksportu saletry amonowej na dwa miesiące. Do tego Chiny i Turcja wstrzymały eksport nawozów, a na białoruskie nawozy zostało nałożone embargo.

Ceny nawozów zmuszają rolników do ograniczania produkcji

Już za chwilę rolnicy wyjadą w pola, by wysiać startową dawkę azotu. Ale wielu z nich mocno ograniczy nawożenie, a niektórzy, jak np. sadownicy czy producenci ziemniaka, w ogóle zrezygnuje z nawożenia.

- Kupiłem nawozy jeszcze na jesieni i potem przed Bożym Narodzeniem, więc je wysieję. Ale jak te ceny nie spadną, to trzeba będzie zmienić zawód, bo przy tak niskich cenach ziemniaków ta uprawa kompletnie się nie opłaca - mówi nam rolnik z okolic Zakroczymia.

Z kolei producent cebuli spod Czerwińska nad Wisłą deklaruje, że w tym roku zmniejszy swoją plantację o połowę.

- Posieję mniej cebuli i zasadzę mniej ziemniaków. Nie wiem, może gdybym miał kapustę, która w tym roku dobrze płaci, wtedy nie zmniejszałbym areału. Ale przy moich uprawach, których ceny skupu są bardzo niskie, nie ma sensu ładować olbrzymich pieniędzy w produkcję. Bo te nakłady się nie zwrócą - wyjaśnia nasz rozmówca. Ale dodaje, że cały czas ma nadzieję, że nawozy potanieją.

Na to jednak nie ma co liczyć, zwłaszcza, że Grupa Azoty dała jasno do zrozumienia, że przed startem wiosennego nawożenia nie obniży cen. Pisaliśmy o tym TUTAJ.

Kiedy będzie decyzja w sprawie dopłat do nawozów?

Polskim rolnikom pomoc w tej trudnej sytuacji obiecuje rząd. Wsparcie miałoby polegać na uruchomieniu dopłat do nawozów. Na to rozwiązanie musi się jednak zgodzić Komisja Europejska. Decyzję mamy poznać 2 marca.

Jeśli KE da Polsce zielone światło, dopłata do hektara wyniesie do 500 zł/t. To o połowę mniej niż domagały się organizacje rolnicze. Rząd na ten cel ma zarezerwowane 3-4 mld złotych.