Udział w debacie wzięło wielu ekspertów z uczelni i instytutów rolniczych. Soja na stałe weszła w strukturę zasiewów w wielu gospodarstwach. W 2022 r. uprawiano soję w Polsce na rekordowej powierzchni ok. 48 tys. ha. Pasjonaci rośliny i eksperci twierdzą, że warunki klimatyczno-glebowe pozwalają na zwiększenie jej zasiewów nawet do 600 tys. ha, tym bardziej, że klimat ociepla się, a to soja lubi.
Zmiany klimatu nie straszne soi
Soja ma potencjał i niekorzystne zmiany klimatyczne dla innych upraw soi sprzyjają. Mówili o tym na spotkaniu eksperci. Prof. Bogdan Kulig, UR Kraków zwrócił uwagę, że w ostatnich dwóch dekadach nastąpiło wydłużenie sezonu wegetacyjnego o ok. 20 dni, a okresu intensywnej wegetacji z temperaturą dobową powyżej 10°C aż o ok. 30 dni. Sprzyja to rozszerzaniu uprawy roślin ciepłolubnych, takich jak kukurydza, słonecznik i właśnie soja. W przypadku soi można wybierać odmiany o szerszym zakresie wczesności, a nie tylko najwcześniejsze. Jest to ważne, gdyż każdy dzień wydłużenia wegetacji oznacza podniesienie plonu nasion o ok. 30 kg/ha.
Soja jest trzecią najważniejszą rośliną strączkowa w Polsce
Areał uprawy soi w Polsce wzrósł w br. do ok. 48 tys. ha, co oznacza, że stała się ona 3. najważniejszą rośliną strączkową w Polsce, z najszerszą perspektywą na rozwój. Uczestnicy panelu byli zgodni, że zmian klimatu raczej nie cofniemy, ale powinniśmy w miarę możliwości im zapobiegać. W opinii prof. Zygmunta Kowalskiego z UR Kraków, gdyby w naszym kraju rosło więcej soi, to może mniej lasów tropikalnych byłoby wycinanych w Brazylii. Nie można też zapominać o presji społecznej w kwestii roślin genetycznie zmodyfikowanych (GMO).
Jak podkreślał prof. Henryk Bujak z COBORU, soja ma ujemny ślad węglowy i istotne zwiększenie jej udziału w strukturze zasiewów w Polsce może być jednym ze sposobów przeciwdziałania zmianom klimatu. Roślina ta ogranicza pośrednio emisję gazów cieplarnianych innych niż dwutlenek węgla, w tym podtlenku azotu.
Pora uniezależnić się od importu soi
Polska jest uzależniona od importu soi, ale można to zmienić. Według różnych źródeł, zaledwie 120 tys. t nasion przetwarzanych na paszę pochodzi z polskich pól, a 2,5–2,8 mln t soi sprowadza się z obu Ameryk (śruta) i Ukrainy (nasiona). Przez to nasz kraj narażony jest na ryzyko zakłóceń dostaw.
– Nie musimy już przekonywać przemysłu paszowego do stosowania krajowej soi, ponieważ są nią zainteresowani zarówno duzi przetwórcy, jak i mniejsze wytwórnie pasz. Natomiast ważniejsza jest w tej chwili dobra organizacja skupu, aby rolnik mógł łatwo sprzedać to, co zbierze. Niestety, wspieranie rozwoju uprawy soi w Polsce w obecnej formie jest nieskuteczne. Myślę, że należy rozważyć wprowadzenie nowych zachęt, np. dopłat do skupowanych nasion - podkreślał prof. Jan Jankowski UWM w Olsztynie.
Do ciekawego panelu dyskusyjnego o soi i jej perspektywach w Polsce wrócimy w kolejnych wydaniach TPR. Przedstawimy także relację z seminarium poświęconego roślinom bobowatym, które odbyło się w Warmińsko-Mazurskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego.
- Eksperci uczestniczący w panelu dyskusyjnym
fot SPO
Wykorzystano informacje Stowarzyszenia Polska Soja
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 50/2022 na str. 21. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.