Koło Gospodyń Wiejskich „Wólczanki” zostało sformalizowane w 2019 roku. Od czterech lat funkcję przewodniczącej pełni Alina Kordulasińska.
– Choć osiedliłam się w Wólce po kilkudziesięciu latach życia w mieście, można powiedzieć, że jestem pniokiem – mówi przewodnicząca. – Pochodzę z tej wioski i tu postanowiłam osiąść na stałe.
Zespół śpiewaczy "Wólczanki" mocny także w kulinariach
„Wólczanki” liczą trzydzieści jeden członkiń i członków. Tyle samo, ile jest gospodarstw we wsi. W kole jest kilku panów – skrzypek Zbigniew Kordulasiński, mąż przewodniczącej, oraz grający na akordeonie Jan Pieczonka.
– Od 2019 roku przy kole działa zespół śpiewaczy „Wólczanki”– opowiada Alina Kordulasińska. – Oprócz kuchni śpiew jest naszą najmocniejszą stroną. Regularnie szlifujemy repertuar.
W okresie świątecznym zespół wykonuje kolędy i pastorałki. Na lokalnej imprezie – Dniu Miodu i Pieroga w Biszczy – kobiety śpiewają skoczne utwory ludowe. Z okazji świąt narodowych występują z patriotycznym repertuarem.
– „Tam wśród lasów, gdzieś nad Tanwią mała wioska piękna jest. Wólka Biska się nazywa, a ja dziś zapraszam cię” – tak brzmią słowa naszego autorskiego hymnu – opowiada przewodnicząca. – Tekst do popularnej melodii napisałam z okazji dożynek.
– „Tam wśród lasów, gdzieś nad Tanwią mała wioska piękna jest. Wólka Biska się nazywa, a ja dziś zapraszam cię” – tak brzmią słowa naszego autorskiego hymnu – opowiada przewodnicząca. – Tekst do popularnej melodii napisałam z okazji dożynek.
W tym roku zespół nie weźmie udziału w przeglądzie kolęd i pastorałek. Jedna z członkiń koła, z którą gospodynie są bardzo zżyte, przeżywa rodzinną tragedię. Kobiety solidaryzują się z koleżanką, dlatego zdecydowały się wstrzymać z występami.
– Mimo okresów niesprzyjających bardzo dużo osiągnęłyśmy w ciągu czterech lat działalności – uważa przewodnicząca. – Wspólnie przeżywałyśmy pandemię, potem wojnę w Ukrainie. Wspieramy się w obliczu osobistych nieszczęść. Mimo przeciwności losu wciąż intensywnie działamy.
Co roku kobiety uczestniczą w uroczystościach z okazji święta Konstytucji 3 maja, w dożynkach parafialnych czy Dniu Miodu i Pieroga w Biszczy. Organizują festyny rodzinne, zabawy z okazji Dnia Dziecka, sylwestry, tłuste czwartki, zabawy karnawałowe, Dnie Pieczonego Ziemniaka, spotkania walentynkowe, ogniska – i wiele innych. We wrześniu 2022 roku po raz pierwszy uczestniczyły w oprawie kulinarnej rajdu rowerowego szlakiem pomników bohaterów wojennych. Dla uczestników wyprawy przygotowały swojski poczęstunek.
– Cieszy nas aktywność wszystkich mieszkańców wioski. Młodzież pomaga nam w koszeniu i pielęgnowaniu terenu wokół naszej siedziby w remizie – przyznaje Alina Kordulasińska. – Młodych jest jak na lekarstwo, co jest największą bolączką większości kół i wsi. Ale nie narzekamy. Jesteśmy lubiane, a nasza działalność doceniana.
- "Wólczanki” integrują się choćby podczas ognisk. Zachęcają mieszkańców wsi do wspólnej zabawy ze swojskim jadłem i muzyką na żywo
Dziewczyny potrafią wyczarować coś z niczego
Wśród członkiń koła są zarówno rolniczki, jak i kobiety pracujące zawodowo, gospodynie domowe oraz emerytki. Niektóre pracują w gospodarstwach agroturystycznych, inne zajmują się pszczelarstwem. Wszystkie łączą umiejętności kulinarne.
– Dziewczyny potrafią wyczarować coś z niczego. Nie znam podobnie twórczych gospodyń, które są tak sprawne w dziedzinie kulinariów – z dumą mówi przewodnicząca.
Przyrządzają dania regionalne, ciasta i pączki. Ich firmowym wyrobem jest pieróg biłgorajski – tradycyjny wypiek z województwa lubelskiego, zwany także krupniakiem albo pirogiem gryczanym. W 2005 roku został wpisany na krajową Listę produktów tradycyjnych. Powstaje z kaszy gryczanej, jaj, twarogu i ziemniaków, ale każda z gospodyń doprawia go wedle własnego, sekretnego przepisu.
– Jak się gotuje czy piecze od serca, z miłością, wtedy wszystko się udaje. Reszty można się nauczyć – twierdzi członkini koła Wiesława Mura.
– Podobnie jest z pieczeniem. Smaczne ciasto wymaga serca i cierpliwości. Jak człowiek jest zdenerwowany, wychodzi zakalec. W kuchni potrzeba pozytywnych uczuć – wtóruje Zofia Welc.
Smakołyków „Wólczanek” można skosztować podczas dożynek, festynów i innych lokalnych imprez, na których kobiety zapraszają do swojego stoiska.
Wólczanki to nowoczesne, energiczne i pomysłowe gospodynie
Od kiedy zarejestrowały koło w ARiMR, pieniądze, które pozyskują, inwestują w wyposażenie gastronomiczne. Aby, jak mówią, było gdzie i na czym gotować. Współfinansują też wycieczki, w których regularnie uczestniczą. Z sentymentem wspominają grudniowy wyjazd do Muzeum Bombek w Nowej Dębie, gdzie samodzielnie malowały ozdoby świąteczne. Dużo radości sprawił im też wyjazd do Zakopanego. Szczególnym wyzwaniem była nauka robienia oscypków pod fachowym okiem górali.
– Z malowaniem bombek poszło nam wyśmienicie, choć nie jesteśmy „rękodzielnicze” – przyznaje Alina Kordulasińska. – Owszem, przygotowywałyśmy stroiki świąteczne na akcje charytatywne, wyplatamy też wieńce dożynkowe. Niemniej, planujemy rozwijać się w kierunku organizacji lokalnych imprez i aktywności scalających lokalną społeczność.
Kobiety mówią o sobie: „nowoczesne”, „energiczne” i „pomysłowe”. Przyznają, że planują już repertuar wydarzeń na nadchodzące miesiące. Będzie wesoło, aktywnie i tłumnie.
– Życie to są chwile, mgnienie oka, więc czerpmy z niego jak najwięcej – filozoficznie podsumowuje przewodnicząca. – Jest o wiele łatwiejsze, kiedy możemy celebrować je w zespole pełnym zrozumienia, radości i miłości. Właśnie takim, jak nasze koło.
- Firmowym produktem gospodyń jest pieróg biłgorajski, ale równie często przygotowują słodkości
fot. Małgorzata Janus
Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 8/2023 na str. 57. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.