– Niepokoje rolników są w pełni uzasadnione – mówi Grzegorz Walijewski z IMiGW. Jak wskazują obserwacje Instytutu, w połowie kwietnia sytuacja w rolnictwie i w hydrologii była zdecydowanie niekorzystna.
Wczesna wiosna była skąpa w opady jak nigdy
– Do tej pory kwiecień zapisał się jako bardzo suchy miesiąc. Zanotowaliśmy tylko jeden większy, ale bardzo krótki, epizod opadowy na południu Polski w dniach 13–14 kwietnia. Obecnie, w związku ze znikomymi opadami oraz wysokimi temperaturami, obserwujemy postępujące zagrożenie już nie tylko suszą atmosferyczną, czyli niedoborem opadów, ale również suszą hydrologiczną, która objawia się niskim stanem i przepływem wody w rzekach i w zbiornikach wodnych. Susza ta może bardzo niekorzystnie wpłynąć nie tylko na rolnictwo, ale również na przemysł i energetykę – komentuje Walijewski.
Obecna sytuacja wskazująca na niedobór wody i zagrożenie suszą jest analogiczna do ubiegłorocznej. Tegoroczna ciepła zima, podczas której w większej części kraju wystąpił niedobór opadów w postaci śniegu, nie pozwoliła na odbudowę, i tak już nadwyrężonych przez suchą jesień 2019, zasobów wodnych. Zagrożenie suszą spotęgował brak opadów wczesną wiosną.
W marcu padało najmniej w ciągu ostatnich 30 lat, wynika z raportu przygotowanego przez Zespół Edukacji Wodnej PGW Wody Polskie. Dane w nim zawarte wskazują, iż na obszarze całego kraju opady stanowiły 67% średniej wieloletniej, w pasie Polski Centralnej – nawet poniżej 40%. Zaledwie 5,4% powierzchni kraju uzyskało wartości opadów powyżej normy i były to przede wszystkim obszary znajdujące się na styku województw pomorskiego i warmińsko-mazurskiego oraz okolice Łeby i Lęborka, gdzie odnotowano lokalnie sumy opadów przekraczające 60–70 mm.
Susza jest wszędzie
– Nastąpiło obniżenie nie tylko wód powierzchniowych (rzeki, zbiorniki wodne), ale również podziemnych. Spadła też wilgotność gleby. Skutki tego widać na przykładzie chociażby polskich lasów. Z powodu przesuszonej ściółki leśnej i niedoboru wód gruntowych panuje wysokie zagrożenie pożarowe. W przypadku lasów oraz rolnictwa, szczególnie ważne są obiekty, tzw. małej retencji, czyli niewielkie oczka wodne (naturalne i sztuczne), cieki leśne i tereny podmokłe. Jednak i one obecnie wysychają – podkreśla Grzegorz Walijewski.
Na powrót problemów z zasilaniem opadowym wskazuje jednoznacznie mapa wskaźnika standaryzowanego klimatycznego bilansu wodnego SPEI. Mapa wilgotności gleby dla warstwy 0–7 cm z 19 kwietnia br. (patrz ryc.) wskazuje, że gleba straciła wilgoć na większości obszarze Polski, zwłaszcza na terenie województw: lubuskiego, wielkopolskiego, łódzkiego oraz części województwa kujawsko-pomorskiego, mazowieckiego i podlaskiego.
Trudno będzie odbudować zapasy wody w ciągu roku, a to pogłębi suszę
Według najnowszych prognoz IMGW–PIB, chwilową poprawę mogą przynieść większe opady deszczu w maju – jednak tylko w południowo-wschodniej części kraju.
– Wtedy możemy się spodziewać wzrostów stanów wody w rzekach dorzeczy górnej Wisły, a nawet lokalnych wezbrań i podtopień. Może to być bardzo podobny scenariusz do tego z zeszłego roku, gdy w maju 2019 roku obserwowaliśmy wezbranie na Wiśle, które miejscami powodowało zagrożenie powodziowe. Jednak będzie to chwilowy stan i nawet wysokie, ale krótkotrwałe sumy opadu deszczu nie będą w stanie odbudować całkowicie zasobów wodnych. Należy się zatem spodziewać, po krótkim majowym epizodzie opadowym, ponownego zagrożenia suszą rolniczą już w czerwcu tego roku – wyjaśnia Walijewski.
Niestety, Instytut Meteorologii ocenia, iż tegoroczna susza może być dla rolnictwa miejscami bardziej dotkliwa, niż ta w 2019 roku. Przyczyni się do tego nie tylko brak opadów, ale także nieodbudowane zasoby wód powierzchniowych i podziemnych, po ubiegłorocznym deficycie.
– Dodatkowym problemem dla rolnictwa było zaburzenie procesu wiosennej wegetacji. W związku z ciepłą zimą, wegetacja roślinna ruszyła już na przełomie stycznia i lutego, ale została przyhamowana przez zmienną pogodę w marcu. Okresy cieplejszej pogody przeplatały się z mroźną. IMGW–PIB, ostrzegał wówczas często przed przymrozkami, a temperatury przy gruncie spadały poniżej -10°C – dodaje ekspert z Instytutu.
Magdalena Szymańska