StoryEditorwieś

Bożnarodzeniowa szopka w Ptaszkowej świeci jaśniej niż kiedykolwiek

03.01.2023., 12:01h
Na profilu facebookowym Szopka w Ptaszkowej 22 listopada pojawił kilkunastominutowy live pod tytułem „Szopki nie będzie”. Występujący w nim Kamil Jurczyński, autor profilu, poinformował, że w tym sezonie w Ptaszkowej pod Nowym Sączem, która od ośmiu lat rozświetla okolicę i ludzkie serca, nie zapłoną lampki. Nie będzie świetlistego renifera, nie zabłyszczy złoto arki. Ale coś nam mówi, że szopka w Ptaszkowej zaświeci jaśniej niż kiedykolwiek.

„Kochani, jak w tytule, szopki nie będzie. I mówię to z wielkim bólem, z wielkim żalem. Sam nie mogę się z tym pogodzić. Żona mówi nawet, że w depresję wpadnę przez to”. Post jak post, ale doczekał się 260 lajków, 87 komentarzy i 10 tys. wyświetleń. „Wspieram was, jesteście wyjątkowi!”, „W przyszłym roku – pamiętaj, że są ludzie, którzy chętnie pomogą”, Szopka to magiczne miejsce i będziemy czekać z utęsknieniem” pisali sympatycy. Nie mogliśmy przejść obojętnie i porozmawialiśmy z Kamilem, który tworzy szopkę od 2014 roku. O życiu, o bólu, o nadziei.

Kamil - listonosz z wyboru, blisko rodziny

Kamil ma 30 lat. Urodził się i mieszka w Starej Wsi w gminie Grybów. Stara Wieś graniczy z Ptaszkową. Wychował się w domu z kawałkiem pola. W szkole uwielbiał polski, jeszcze bardziej historię. Ale wylądował w technikum samo­chodowym. Mówi, że przez przypadek i że nauczył się tam nie „grzebania pod maską”, tylko podłączania komputera i kasowania błędów. Chciał zdawać na politologię, ale trzeba było pracować i wesprzeć rodziców. Dziś poszedłby do technikum elektrycznego. Przydałoby mu się to do obsługiwania iluminacji w szopce. Mówi, że jest elektrykiem z zamiłowania. Na co dzień zarabia, dostarczając listy.

Dziś jestem z wyboru listonoszem. Pokochałem tę pracę, poznałem jakieś 16 tys. ludzi w gminie. Jest trudno, bo uwielbiam ludzi, ale zarabiam mniej niż najniższa krajowa. Za cały etat mam 2100 zł netto. Próbowaliśmy nawet zainteresować media tym, ile się zarabia na Poczcie. Miesiąc temu urodził się mój drugi syn. Z żoną postanowiliśmy, że chcemy tak wychowywać dzieci, żeby być przy nich blisko. Wielu moich sąsiadów, kolegów, pracuje w delegacjach za granicą. W rejonie sądeckim znalezienie dobrej pracy na miejscu graniczy z cudem – opowiada Kamil.

Kamil Jurczyński – współtwórca Szopki w Ptaszkowej ze starszym synem, który już pomaga ojcu sprawdzać stan lampek

  • Kamil Jurczyński – współtwórca Szopki w Ptaszkowej ze starszym synem, który już pomaga ojcu sprawdzać stan lampek

Kamil jest fanem lampek w starym stylu

Mówi, że trudno powiedzieć, kiedy się to wszystko zaczęło, ponieważ zawsze w domu się coś oświetlało. A to jedno drzewo, a to dwa kolejne, a to może coś na domu zawiesić. Tacie zawsze było mało.

– Miałem dziesięć lat i już mu pomagałem. Miałem swoje koncepcje nawet. Kiedy w podstawówce dostawałem 2 zł od mamy na drożdżówkę, nie kupowałem jej już od września. Odkładałem, żeby było na lampki zimą. A po technikum pracowałem w hurtowni papierniczej. Sporo było tam ozdób, więc czerpałem inspirację – wspomina.

Jest fanem lampek w starym stylu – przypominających świeczki i wielokolorowych. Za komplet takich lampek, czasem rodem z PRL, na aukcjach trzeba zapłacić nawet ponad 1000 zł.

Kamil z ojcem, z którym jeszcze w zeszłym roku budował, rozwieszał lampki i zdobił obejście. Przez wzgląd na jego pamięć chce kontynuować tradycję

  • Kamil z ojcem, z którym jeszcze w zeszłym roku budował, rozwieszał lampki i zdobił obejście. Przez wzgląd na jego pamięć chce kontynuować tradycję

Żadne kłujące w oczy świetlne Las Vegas!

Pierwsza szopka u Jurczyńskich powstała w 2014 roku. Z marzeń ojca – Andrzeja Jurczyńskiego, który od dziecka marzył o szopce w ogrodzie, a z zawodu był cieślą. Kamil, pracując w hurtowni, jeździł po Małopolsce. Z jednej z wypraw przywiózł figury Maryi, Jezuska i osiołka.

Ojciec stanął przed faktem dokonanym. Zbił stajenkę. Powiesiliśmy 5 tys. lampek na szopce, domu, drzewach. Od początku postanowiliśmy, że to nie będzie Las Vegas. Każdy kolor miał być przemyślany, wszystko miało współgrać. Już we wrześniu z tatą robiliśmy plany, co gdzie będzie świecić. Uwielbiam połączenie intensywnego niebieskiego z czerwonym, ale też patriotyczne – bieli i czerwieni. Czerwień z różem też jest piękna – opowiada Kamil.

W 2014 roku ich szopkę odwiedziło dwoje dzieci ze wsi chodzących z gwiazdą. Rok później zamontowali 8 tys. lampek, a w kolejnym nastąpił przełom – poli­uretanowego renifera, mikołaja i stare przemalowane sanie – kumoterki – rozświetliło 15 tys. lampek. Wtedy pierwszy raz napisała o nich lokalna gazeta.

Siostra stała na czatach w pokoju na piętrze i liczyła, ile osób nas odwiedziło. Od Wigilii do 2 lutego 127 obcych nam osób. To był niewyobrażalny wynik – wspomina Kamil.

Za namową kuzynki założył profil na Facebooku. W 2017 roku dobudowali z ojcem zagrodę do szopki. Oświetliło ją 25 tys. lampek. W 2018 dokupili trzech króli, rozbudowali szopkę i dołożyli 4 tys. świecidełek. W 2019 mieli ich 60 tys. Turystów było coraz więcej, przyjeżdżali z daleka, w pobliżu powstał nawet parking.

Centralna, sakralna część ptaszkowej szopki. Żłóbek roświetlają łańcuchy lampek i rozgrzewają bożonarodzeniowe melodie płynące z głośników

  • Centralna, sakralna część ptaszkowej szopki. Żłóbek roświetlają łańcuchy lampek i rozgrzewają bożonarodzeniowe melodie płynące z głośników

Czas na Arkę Przymierza 

Jurczyńscy kupili kamizelki odblaskowe i krótko­falówki, żeby łatwiej było nawigować turystów. A ogród podzielili na specjalne strefy.

Mamy na terenie ogrodu sekcje. Jest sfera sacrum, ze stajenką. Jest sfera profanum – z saniami, mikołajem, reniferem. Jest sektor patriotyczny – powstał na stulecie odzyskania niepodległości. Mieści się w nim świetlna flaga Polski na dachu i reprodukcja „Bitwy warszawskiej” Kossaka. Mamy skansen ze starymi sprzętami i mamy sektor biblijny. Wpadliśmy z ojcem w 2021 roku na pomysł, żeby z iluminacją przejść przez najważniejsze biblijne wydarzenia. Długo myślałem, od czego zacząć. W oko wpadła mi stara skrzynia koło domu – wspomina Kamil.

W środku usłyszał głos mówiący: „zrób Arkę Przymierza”. Ale nie pasowało mu to do koncepcji szopki. Włączył telewizor, a tu film o Indianie Jonesie – „Poszukiwacze zaginionej Arki”. Kolejnego dnia – dokument o Arce Przymierza i w radiu audycja o niej. Pomyślał, że to za dużo, żeby nie odczytać tego jako znaku. Z ojcem odrestaurowali i pomalowali na złoto skrzynię. Zamówili do niej uchwyty w kształcie cherubów, czyli aniołów, jak w prawdziwej Arce.

Sumarycznie zużycie prądu nie jest tak duże. Jest to możliwe dzięki LED-om

Kamil mówi, że w szopce prąd jest najmniejszym problemem, bo instalacja jest ledowa. Ich gospodarstwo lśni od Wigilii do 2 lutego. Do niedawna iluminacja działała także całą noc, ale zrezygnowali z tego, bo tuż przed północą pojawiali się turyści i trudno było o spokojny sen.

Czasem słyszę pytania o ilość energii. Wtedy uspokajam, że te wszystkie lampki, a było ich w zeszłym roku jakieś 80 tys., przez sezon, czyli prawie półtora miesiąca, zużywają tyle energii, co jakieś dziesięć prań. Budżet na całą szopkę w ostatnich latach to było około 4 tys. W tym na prąd wydajemy mniej niż w miesiącach letnich. Znakomita większość tej kwoty to kable, lampki, dekoracje, rusztowania. Mamy system wykrywania usterek w poszczególnych sektorach. To wszystko zaczynaliśmy kompletować z tatą już we wrześniu – mówi szopkarz i dodaje, że w 2021 roku odwiedziło szopkę 15 tys. ludzi.

Sanie, mikołaj i renifer – wszystko naturalnych rozmiarów i tonące w świetle. Trudno się dziwić, że dziś szopka przyciąga tysiące turystów

  • Sanie, mikołaj i renifer – wszystko naturalnych rozmiarów i tonące w świetle. Trudno się dziwić, że dziś szopka przyciąga tysiące turystów

Proście mnie o szopkę w następnym roku!

W czerwcu 2022 roku po kilkumiesięcznej chorobie zmarł tata Kamila. Zostały tysiące lampek, trzy kilometry przewodów. Kamil sądził, że uda mu się ogarnąć iluminację samemu. Tymczasem wojna, kryzys i drugie dziecko w drodze.

Nie będzie szopki, bo syn ma raptem miesiąc. Ale też zostałem sam z szopką. Tydzień po pogrzebie taty ukradziono nam instalację. Prąd też droższy. Na start kupowałem co roku 200 m kabla. Dotąd kosztowało to 100 zł, teraz – 700. To wszystko sprawiło, że poinformowałem o przerwie. Wiem, już wielu ludzi namawiało mnie na zbiórkę. Bo ta szopka to taki ważny element w naszym kraj­obrazie. Ale ja uważam, że zbiórki powinno się robić na chore dzieci. Zresztą od kilku lat tak robiliśmy, że wraz z odpaleniem oświetlenia ogłaszaliśmy na Face­booku jakąś trwającą już zbiórkę – mówi Kamil.

W swoim oświadczeniu na końcu powiedział, że ma nadzieję, że to roczna przerwa. I poprosił znajomych i sympatyków o coś. „Naciskajcie na mnie w przyszłym roku. Dopytujcie mnie, proście o szopkę. Żebym nie zrezygnował, bo nie wyobrażam sobie zarzucenia tej tradycji. Z tatą stworzyliśmy to właściwie z niczego”. Kamil ma jeszcze jedną prośbę. W przyszłym roku chce pokazać w szopce Arkę Noego. Potrzebuje do tego wielkiej łodzi. Chętnie odrestauruje jakąś starą łajbę. Jeśli wiecie o takiej, dajcie mu znać.

fot. archiwum

Artykuł ukazał się w Tygodniku Poradniku Rolniczym 1-2/2023 na str. 73. Jeśli chcesz czytać więcej podobnych artykułów, już dziś wykup dostęp do wszystkich treści na TPR: Zamów prenumeratę.

Warsaw
wi_00
mon
wi_00
tue
wi_00
wed
wi_00
thu
wi_00
fri
wi_00
12. listopad 2024 22:31