KGW z Chocza ściga się z pandemią
Łapać oddech między falami koronawirusa? Po co? Można przecież sprawić, że nie będzie ich wcale. A my będziemy mogli spotykać się bez masek i cieszyć nowymi projektami. Koło w Choczu pod Pleszewem ma na to sposób.
Koła gospodyń powoli wracają do życia po kolejnych lockdownach. Ale to powrót ostrożny, taki z „na wpół zdjętą maską”. Jeszcze nie zniesiono wszystkich obostrzeń – w pomieszczeniach zamkniętych i komunikacji publicznej nadal nosimy maski. Przepis obowiązuje zatem choćby podczas spotkań kół w świetlicach. Jest ciepło, więc spotkania przenoszą się pod dach nieba, gdzie można pozwolić sobie na oddech pełną piersią. Koła wykorzystują to i naprędce organizują festyny. „Chcemy zdążyć przed ewentualną czwartą falą”. A ta jest całkiem prawdopodobna, bo wciąż większość z nas nie jest zaszczepiona, w tym wiele osób mieszkających na wsiach.
Aktywne kobiety z Chocza w powiecie pleszewskim wybrały inną drogę – ścigają się z pandemią na różne sposoby i się szczepią.
Gospodynie z Chocza znalazły sposób na przyciągnięcie nowych członkiń
Chwilę przed pandemią napisały projekt „I dla ducha, i dla ciała łączy się społeczność cała”, który złożyły przez Kaliski Inkubator Przedsiębiorczości. Dostały na niego 5 tys. zł.
– Chodziło o to, żeby rozruszać koło. Coraz więcej wśród nas starszych pań, a brakuje narybku. Chciałyśmy zachęcić młodych. Były spotkania z dietetykiem, było gotowanie i zajęcia z gwary poznańskiej w miejscowej bibliotece. Tak się podobało, że koleżanki mają ochotę na więcej. Żeby gwara nie zanikała, żebyśmy nie wstydziły się tego naszego języka. Teraz już wiemy, że „W antrejce (sień) na ryczce (stołek) stały pyry (ziemniaki) w tytce (papierowa torebka). Przyszła niuda (świania), zżarła pyry, a w wymborku (wiadro) umyła giry (nogi)” – mówi Małgorzata Wróblewska, przewodnicząca koła.
Projekt, jak to w Wielkopolsce bywa, miał ściśle określone cele. Chodziło o nowe członkinie. I cel został zrealizowany. Oprócz dziesięciu, które przyłączyły się natychmiast, doszło jeszcze pięć. Teraz mają czterdzieści pięć czynnych członkiń. A nieprzerwanie działają od 73 lat. Są nietypowe pod jeszcze jednym względem.
– Nasze koło to jedna wielka rodzina. Ale nie w takim potocznym rozumieniu, bo przecież tak wiele kół o sobie mówi. To rodzina wielopokoleniowa. Mam takie członkinie, w których rodzinach do koła należała prababka, babka, matka, córka, a teraz należy wnuczka. W kole działa teraz piąte pokolenie. Moja mama była aktywistką w kole. Należały do niego dwie moje siostry, należymy ja, moja córka – opowiada przewodnicząca.
- Członkinie koła z Chocza na wycieczce w Toruniu. Wiedzą, że mogą sobie w najbliższym czasie pozwolić na kolejne wyprawy, ponieważ są zaszczepione
Gospodynie nie dają się pandemii i działają na całego
Mówią, że wirusa bały się od początku. Najpierw zareagowały szaleństwem szycia maseczek. Wykonały ich około tysiąca i rozdały mieszkańcom. Małgorzata, jak na studentkę gwary poznańskiej przystało, mówiła o koleżankach, że uszyły te maseczki tak „rug cug”. Przestrzegały obostrzeń, nie było spotkań.
– Wypadł nasz tradycyjny już „Babski wieczór” z okazji Dnia Kobiet. Mamy na nich kobitki z okolicznych miejscowości, czasem brakuje miejsc. Tańczymy do upadłego, mamy swoją piosenkę, zawsze nią rozpoczynamy. Mamy też loterię fantową. Fanty robimy same, są wymyślne, to dodaje uroku. Wieczoru nie było ani w 2020, ani w 2021 roku. Na Facebooku napisałyśmy tylko, że się nie odbędzie i że nam smutno – mówi Małgorzata.
Nie chcą czekać, bo wiedzą, że sytuacja może dramatycznie ulec zmianie. Ostatnio zorganizowały wakacyjny piknik.
– Zawsze robiłyśmy takie letnie spotkanie dla członkiń i ich rodzin. Ale pomyślałyśmy, że dzieciaczki tyle się nasiedziały w domach przed komputerami, że trzeba coś zrobić dla całej miejscowości. Decyzja zapadła na walnym zebraniu miesiąc wcześniej – mówi Małgorzata.
Podczas pikniku postanowiono się bawić. Były „tańce wygibańce”, zabawy, konkursy, dmuchane zamki, przejażdżki kucykiem i atrakcje strażackie. W Choczu nad Prosną pracownię ma lokalna malarka. Podczas pikniku była więc nie tylko wystawa obrazów, ale i konkurs plastyczny dla dzieci.
– Maluchy też stanęły przy sztalugach. Malowały swoje marzenia. To, jak by chciały, żeby Chocz wyglądał, to, czego oczekują. Inne malowały ulubione zwierzęta. Teraz prace czekają na zorganizowanie wystawy w bibliotece – planują gospodynie.
KGW w Choczu skutecznie zachęca do szczepień przeciwko Covid-19
Pod koniec lipca koło jedzie na jednodniową wycieczkę do Wrocławia. Choczanki cieszą się też z samego udziału w Bitwie Regionów, do którego stanęły z szarymi kluchami i zasmażaną kapustą.
– Właśnie wysłałyśmy naszą kronikę na konkurs organizowany przez Centrum Archiwistyki Społecznej. Zachęcano koła do pochwalenia się swoimi annałami. Ja ją prowadzę. Kiedy poznawałam koło, zostałam zaproszona na jego jubileusz. Nie wypadało pójść z pustymi rękami. Poszłam z pustą kroniką. Tak się zaczęło dokumentowanie historii koła – mówi Małgorzata.
Pytam, jak koło i mieszkańcy radzą sobie z pandemią. Czy się boją, czy próbują zapobiegać czwartej fali.
– Bardzo wielu mieszkańców i moje starsze członkinie są już zaszczepieni dwiema dawkami. Szczepimy się wszędzie – w miejscowym ośrodku zdrowia i tam, gdzie tylko ludzie się dostaną. Szukają miejsc też na infolinii. A my, w kole, przypominamy o szczepieniu przy różnych okazjach, choćby na walnym. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie się bardziej bać, kto będzie dyskutować. Ale trzeba uwierzyć w swoją moc przekonywania. My ją mamy i mam na to dowody dosłownie pod ręką. Mam koleżankę. Już miała wyznaczony termin szczepienia. Odmawiała, opierała się, ale poszłam ją przekonać. Dziś jest w pełni zaszczepiona. Czyli wszystko jest rychtyg – cieszy się przewodnicząca chockiego koła.
- W ramach pierwszego napisanego przez siebie projektu gospodynie z Chocza uczestniczyły m.in. w warsztatach kulinarnych
Karolina Kasperek
Zdjęcia: Ireneusz Oleszczyński