Jako kilkulatka grała na skrzypcach i fortepianie, układała wiersze, szkicowała. Malarstwa na szkle nauczył ją pierwszy mąż, Zdzisław Walczak – nieżyjący już znany zakopiański twórca ludowy, artysta malarz, snycerz i muzykant.
– Poprosiłam męża, żeby nauczył mnie malować. Zainspirowana jego umiejętnościami, tworzyłam w podobnej konwencji. Z czasem wykształciłam własny styl – opowiada Janina Budzicz-Walczak.
Jej pierwsze obrazy uhonorowano trzecią nagrodą na jednym z ogólnopolskich konkursów sztuki ludowej. Bywało, że wyprzedzała męża, zdobywając pierwszą nagrodę.
– Oprócz słów uznania, pojawiała się też krytyka. Etnografowie zarzucali mi, że maluję zbyt ładne twarze, nie po ludowemu. Zbuntowałam się. Miałam malować, za przeproszeniem, takie gęby, za które od razu można dostać piętnaście lat? – żartuje.
Po drugiej stronie
Większość życia związała z Podhalem, w Warszawie mieszka i tworzy od kilku lat.
– Owdowiałam, zostałam z papużką. Koleżanka namówiła mnie, żeby kogoś poznać przez Internet. Byłam sceptyczna, ale znalazłam drugą połówkę. Do Warszawy przyjechałam za drugim mężem, Tomaszem – opowiada.
Rozkłada na stole obrazy. Tematem prac są święci, Madonna i aniołowie, sceny zbójnickie oraz obyczajowe. Wyraźne kontury, bogactwo kolorów i przywiązanie do szczegółów.
– To malarstwo jest symboliczne. Nie ma tu portretów czy pejzaży. Każdy malunek coś wyraża, jest przesłaniem – tłumaczy.
W obrazach tzw. zimowych przeważają fiolety oraz błękity, w wiosennych – zielenie oraz żółcie. Wizerunki świętych najczęściej przyozdabia złotem. Obrazy tworzy „od końca”.
– Pomalowana warstwa jest tyłem szklanego obrazu. Najpierw maluję szczegóły. Aby wykonać precyzyjne kreski, sięgam po cienki pędzelek do retuszu. Potem nakładam kolejne warstwy farby, na końcu maluję tło. Trzeba pamiętać o wszystkim, bo później nie da się domalować detali. Gotowy obraz jest lustrzanym odbiciem tego, co się wcześniej namalowało. Czasem o tym zapominałam, z czego wynikały zabawne sytuacje – opowiada.
-
Malarstwo na szkle nie jest łatwe, zwłaszcza kiedy stosuje się technikę lustrzanego odbicia
Szczególnie ważny dla niej obraz to „Matka Boska stanu wojennego”. Jest jedną z prac z cyklu „Madonny stanu wojennego”. Kontur Polski otoczony jest kolczastym drutem. Zamiast kwiatów – wizerunek płaczącej świętej okalają pękające race. Orzeł w koronie cierniowej, z rozdartą piersią i skuty kajdanami.
– W 1983 roku, po zniesieniu stanu wojennego, miałam pokazać obraz na wystawie, ale pojawili się panowie z cenzury. Nie dali zgody na ekspozycję w krakowskim pałacu pod Baranami, bo orzeł był w koronie. A najważniejszego przesłania nie odczytali! – wspomina malarka.
Lubi malować cykle, najczęściej o tematyce sakralnej. Wśród nich jest „Moja Pasja”, na którą składa się piętnaście malunków, tryptyk „Archanioły” czy cykl pt. „Dziecko polskie w niemieckiej niewoli”, nawiązujący do czasów drugiej wojny światowej.
Niebo farby przydo...
Janina Walczak-Budzicz jest nie tylko cenioną malarką, ale i poetką, i publicystką. Posługuje się też gwarą i pisze po słowacku. W utworze „Mój śklany świat” pisze:
Kie se ciapiem obrozecki,
hań kwiotki, haw janiołecki, (...) …wte se myślem – Miyły Mocny! potela jo nie odpocnem, pokiel cały świat mój śklany nie przeniesem w ciyrne ramy…
Współpracowała z ośrodkami kultury na Słowacji, organizując wystawy twórczości podhalańskiej. Prowadziła kursy malowania na szkle w całej Polsce i w dwóch szkołach w Terchovej – rodzinnej miejscowości słynnego Janosika. Była założycielką i wieloletnią prezeską Tatrzańskiego Koła Stowarzyszenia Twórców Ludowych. W latach 90. ubiegłego wieku w regionalnym radiu „Alex” prowadziła audycje: etnograficzną – „W malowanej skrzyni” oraz „Horni chłopcy”, poświęconą Tatrzańskiemu Ochotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. Była organizatorką kilkudziesięciu wystaw twórców ludowych Podhala. W latach 2000–2005 prowadziła w Zakopanem wystawienniczą Galerię Sztuki Politechniki Krakowskiej „Stara Polana”, gdzie organizowała wernisaże, koncerty, spektakle teatralne, spotkania literackie i muzyczne, dyskusje filozoficzne.
– To było wspaniałe miejsce, jedna z najlepszych placówek kultury w Zakopanem. Gościli u nas Jacek Cygan, Leszek Długosz, bard krakowski, oraz wiele innych osobistości – wspomina malarka.
Twórczość przyniosła jej uznanie także za granicą. Jej dorobek był prezentowany we Francji, Kanadzie, Rosji, Chinach, Peru, Niemczech czy Norwegii. Uhonorowano ją wieloma nagrodami w konkursach krajowych i międzynarodowych, w tym Srebrnym i Złotym Krzyżem Zasługi, nagrodą Ministra Kultury i Sztuki za całokształt twórczości i propagowanie kultury ludowej. Jest ponadto laureatką Nagrody im. Oskara Kolberga, którą określa mianem „Oskara dla twórców ludowych”.
– Do tworzenia nie wystarczy talent. Potrzebna jest iskra boża. Kiedy siedzę nad taflą szkła i nie wiem, od czego zacząć, proszę Boga, żeby zesłał pomysł, drogowskaz. I nagle przychodzi. To jest jak błysk – mówi Janina Budzicz-Walczak.
Obecnie nie pisze, nie organizuje wystaw, z wyjątkiem własnych. Ale wciąż maluje na szkle.
– A jo, kie cas po mnie przydzie, pódem pod Niebieskom Brame, dom S’wiyntemu Klucnikowi mój świat na śkle malowany… – podsumowuje fragmentem swojego wiersza.
Małgorzata Janus
Zdjęcia: Małgorzata Janus
Zdjęcia: Małgorzata Janus