Agata Lisowska prowadzi w miejscowości Babięty Wielkie w gminie Susz, gospodarstwo specjalizujące się w hodowli bydła mlecznego. Utrzymuje 70 sztuk, w tym ok. 40 krów mlecznych. Rolniczka jest dostawcą spółdzielni Mlekovita, a gospodarstwo prowadzi samodzielnie. Kilka lat temu uznała, że warto skorzystać z możliwości, jakie dają europejskie fundusze. Rozbudowała park maszynowy i jako dodatkową działalność zaczęła świadczyć usługi maszynowe sąsiadom i okolicznym rolnikom kombajnem zbożowym, sieczkarnią, maszynami zielonkowymi oraz uprawowymi. Prawie dwa lata temu postanowiła poszerzyć swoją ofertę. Uznała, że kupując nowoczesny kombajn z górnej półki, stanie się jeszcze bardziej konkurencyjna na lokalnym rynku. Chciała świadczyć usługi młócenia zboża o najwyższej jakości i czystości ziarna. To dlatego decydując się na kolejną inwestycję nie mogła wybrać kombajnu przypadkowej marki tylko takiej, która od lat uznawana jest za jedną z najlepszych na świecie. Wybór padł na model marki Fendt.
Negocjacje w sprawie inwestycji rolniczka prowadziła ze spółką „Kruszewski”, która zlokalizowana jest na terenie powiatu brodnickiego. Firma ta działa w branży rolniczej od 2007 roku. Jest autoryzowanym dilerem firmy Korbanek Sp. z o.o. Siedziba główna znajduje się w miejscowości Pokrzydowo.
Zakup na kredyt
Agata Lisowska rozmowy dotyczące warunków zakupu maszyny rozpoczęła jesienią 2015 roku. Negocjacje odnośnie wyposażenia nie trwały długo. Kombajn bowiem stał na placu punktu dilerskiego w Pokrzydowie i był gotowy do natychmiastowej sprzedaży. Dostępna specyfikacja była dla rolniczki do zaakceptowania. Fendt 6275 L MCS Tier 4 posiadał heder FT 620 PF z kosami bocznymi do zbioru rzepaku, silnik Agco Sisu Power o mocy 276 KM, informator pokładowy Agritronic plus, układ młócący Multi Crop, separator, czujnik strat ziarna, siekacz słomy, elektryczną regulację obrotów nagarniacza, system Auto Level dla hedara i kamerę cofania. Maszyna została wyceniona na 792 366 zł brutto.
Rozpoczęcie procedury badania zdolności kredytowej inwestora zostało uzależnione od podpisania umowy przedwstępnej sprzedaży. Miało to pozwolić firmom finansowym na przeprowadzenie analizy możliwości spłaty kredytu niezbędnego do kupna kombajnu.
– Usłyszałam, że w przypadku, kiedy okazałoby się, że nie dysponuję zdolnością kredytową nie będzie z tego powodu konsekwencji. Miała być to standardowa procedura obowiązująca w takich przypadkach – usłyszeliśmy od Agaty Lisowskiej.
Na tym etapie, jak się później okazało, bardzo niesłusznie wątpliwości rolniczki nie wzbudził §8 umowy przedwstępnej sprzedaży nr 1/10/2015 zawartej 29 października 2015 r. Stanowił on, że: „W przypadku rezygnacji kupującego i odstąpienia przez niego od zawarcia umowy sprzedaży lub nie dojścia do zawarcia umowy zwłaszcza z przyczyn leżących po stronie kupującego, zapłaci on sprzedawcy karę umowną w wysokości 10 procent wartości towaru”. Procedura uzyskiwania środków na inwestycję w przypadku Agaty Lisowskiej przedłużała się. Do gospodarstwa przyjeżdżali przedstawiciele kolejnych instytucji finansowych. Wyliczali, że rolniczka nie jest w stanie sprostać wymogom bankowym.
– Kolejne instytucje nie chciały udzielić finansowania dla zakupu kombajnu. Kryteria bankowe były surowe i zrozumiałam, że nie jestem w stanie im sprostać. Myślałam, że na tym sprawa się skończy wobec braku możliwości pozyskania kredytu – mówi Lisowska.
Pozew o 10 procent
To nie był jednak koniec sprawy związanej z zakupem maszyny marki Fendt. Przeciwnie, był to dopiero początek poważnych problemów producentki mleka. W lipcu 2016 roku do Pierwszego Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Toruniu wpłynął pozew o zapłatę 79 237 zł z powództwa firmy „Kruszewski” Roman Kruszewski. Powód przedstawił dowody, w oparciu o które domagał się zapłaty. Były to między innymi odpisy umowy przedwstępnej sprzedaży z 29 października 2015 roku, faktury proforma z 26 października 2015 roku oraz wezwanie do realizacji umowy z 12 lutego 2016 roku, której realizacja miała uchronić pozwanego od „podjęcia kroków prawnych w związku z odstąpieniem od zawarcia umowy, w szczególności żądania zapłaty kary umownej”.
Sąd Okręgowy w Toruniu wydał „nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym”. Agata Lisowska przez pełnomocnika wniosła sprzeciw. Powołuje się on na wspomniany wcześniej §8 umowy przedwstępnej uzasadniając, że „powód, jako podmiot profesjonalny, trudniący się w ramach prowadzonej działalności sprzedażą maszyn rolniczych i pojazdów, przy podpisywaniu umowy przedwstępnej (…) posłużył się wzorem umowy, na którego treść pozwana nie miała żadnego wpływu. Wynikiem tego było pozbawienie umowy, zgłaszanego przez pozwaną warunku, po którego spełnieniu miało dopiero dojść do zawarcia umowy przyrzeczonej. Warunkiem tym było uzyskanie finansowania przez pozwaną od podmiotu trzeciego.”
W sprzeciwie wskazany został także kontekst sytuacyjny, a zwłaszcza sytuacja materialna pozwanej, która stanowi potwierdzenie tego, że „dopiero, gdy uzyska ona kredyt na zakup (…) będzie mogła wywiązać się z rzeczonej umowy. Zgodnie z ustaloną linią orzeczniczą, przy wykładni oświadczenia woli należy poza kontekstem językowym – brać pod uwagę także okoliczności złożenia oświadczenia woli, czyli tzw. kontekst sytuacyjny (art. 65 § 1 k.c.)” napisano w sprzeciwie. Żądana kwota prawie 80 tys. zł została uznana za bezzasadną, a pozwana złożyła wniosek, że z uwagi na okoliczności sprawy wartość kary nie powinna przekraczać kwoty 5 tys. zł.
Zasady partnerstwa
Ze stanowiskiem zawartym w piśmie procesowym pozwanej nie zgodził się sprzedawca kombajnów. Uzasadnił, że prowadzone przedsiębiorstwo jest „oparte na zasadzie partnerstwa i dużej elastyczności w relacjach z klientami, w tym także zawieranych umów. Pozwana zaakceptowała w pełni treść umowy i nie wnosiła żadnych dodatkowych uwag, których naniesienia żądałaby przed zawarciem tejże umowy. (…) Należy podkreślić, że pozwana oraz jej były mąż Mariusz Lisowski, od samego początku zapewniali Romana Kruszewskiego oraz jego pracowników, że nie będzie najmniejszych problemów z finansowaniem całej inwestycji. Po podpisaniu umowy przedwstępnej pozwana zapewniała też, że uzyskanie kredytu jest tylko i wyłącznie formalnością oraz kwestą czasu. Dlatego też kontekst sytuacyjny, negocjacje są zgodne z literalnym brzmieniem umowy (…) Zasady doświadczenia życiowego wskazują, że osoba doświadczona w rolnictwie oraz w obrocie gospodarczym przystępuje do zawarcia umowy przedwstępnej jedynie w sytuacji, w której ma przeświadczenie graniczące z pewnością, że umowa przyrzeczona zostanie zawarta i co za tym idzie, posiada środki do finansowania” – czytamy w piśmie przygotowawczym. Dowiadujemy się także z niego, że Lisowscy zamówili usługę pokazu pracy kombajnu Fendt. Po kilku godzinach mieli zdecydować się na jego zakup. Następnie po przepracowaniu kilkuset godzin Mariusz Lisowski miał uznać, że kombajn jest zbyt mały i decyduje się na zakup większego. Miał on być kupiony według powoda przez Agatę Lisowską, na co miał się zgodzić.
„Warunkiem przyjęcia powrotnego przez powoda mniejszego kombajnu było zapewnienie o zakupie większego” – napisano w piśmie przygotowawczym.
Stronom nie udało się osiągnąć porozumienia ani kompromisu, dlatego też o sprawie rozstrzygnął na początku marca tego roku Sąd Okręgowy w Toruniu zasądził on na rzecz Romana Kruszewskiego kwotę 39 618,30 zł wraz z odsetkami wynoszącymi 11 179 zł. Sąd ustalił, że 4 sierpnia 2015 roku powód sprzedał pokazowy kombajn Fendt 5220 Tier 4 Mariuszowi Lisowskiemu za cenę 565 800 zł. Po kilkuset godzinach kombajn miał zostać zwrócony, a jego przyjęcie uzależniono od zakupu większego. Strony „ustaliły, że zakup większego modelu (…) zostanie dokonany przez pozwaną Agatę Lisowską”. Sąd dał wiarę zeznaniom pracowników przedsiębiorstwa „Kruszewski”, którzy twierdzili, że „powód uzależniał zgodę na zwrot kombajnu przez Mariusza Lisowskiego od zakupu przez pozwaną większego kombajnu.” Świadkowie mieli potwierdzić, iż pozwana zapewniała o posiadanej zgodzie na kredyt.
Brak kredytu nie wystarczył
W wyroku czytamy, iż jest „poza sporem, że pozwana nie wykonała zobowiązań z tej umowy przedwstępnej nie płacąc ceny w kwotach i terminach określonych w tej umowie. (…) W realiach niniejszej sprawy wprawdzie pozwana zarzucała, że niewykonanie przez nią umowy nie było przez nią zawinione, jednakże okoliczności tej w żaden sposób nie wykazała. Sam zaś fakt nieuzyskania kredytu (…) jest niewystarczający dla przyjęcia braku zawinienia w niewykonaniu zobowiązania przez pozwaną” – czytamy w uzasadnieniu wyroku. Według sądu, Agata Lisowska nie przedstawiła powodów nieuzyskania kredytu oraz dowodów na to, że strony uzależniły realizację zakupu od jego pozyskania.
– „Powód sprzedał kombajn innemu klientowi, to w ocenie sądu nie ma mowy o poniesieniu przez powoda szkody. Powód zresztą nawet nie twierdził, że w związku z odstąpieniem przez pozwaną od zawarcia umowy sprzedaży kombajnu poniósł szkodę i w jakiej wysokości. W konsekwencji uwzględniając wniosek pozwanej dochodzoną karę należało miarkować o połowę, to jest do kwoty 39 618,30 zł uznając karę umowną za rażąco wygórowaną” – stwierdził Sąd Okręgowy w Toruniu.
– Z Mariuszem Lisowskim nie jesteśmy małżeństwem od 18 lat. Prowadzimy odrębną działalność związaną z rolnictwem. Uważam, że krzywdzące w mojej sprawie było uwzględnienie rozliczeń między moim byłym mężem a firmą „Kruszewski”. To były dwie odrębne umowy. Mój mąż na własną rękę wziął kombajn pokazowy, a potem z niego zrezygnował. Ja chciałam kupić maszynę wyłącznie dla siebie. Z jego maszyną nie miałam nic wspólnego. Wyrok uważam za niesłuszny – zapewniła nas Agata Lisowska.
Rolniczka złożyła odwołanie do sądu drugiej instancji. O postepowaniu będziemy informować.
Nierozliczone godziny pracy
Kwestia kombajnu i dochodzenia kary umownej z tytułu podpisania umowy przedwstępnej zupełnie inaczej się prezentuje z punktu widzenia firmy „Kruszewski”.
– Rynek jest wymagający i jesteśmy wobec naszych klientów elastyczni. Zależy nam, aby dostarczać im dobre maszyny. Otwarci jesteśmy na wszelkie propozycje związane z ich sprzedażą i zakupem. Nie jesteśmy firmą udzielającą kredytów tylko dostarczającą urządzenia rolnicze najwyższej klasy. Wielokrotnie wcześniej się zdarzało, że nasi klienci z różnych przyczyn odstępowali od podpisywanych umów. Rozumieliśmy ich kłopoty i nigdy nie wyciągaliśmy żadnych konsekwencji. Sprawa kombajnu Fendt 6275 L, a właściwie dwóch kombajnów jest szczególna – powiedział Tomasz Ostrowski, dyrektor handlowy firmy „Kruszewski”.
Według dilera, nim została podpisana umowa z Agatą Lisowską wcześniej prowadzone były rozmowy handlowe z Mariuszem Lisowskim. Został zorganizowany pokaz polowy mniejszego kombajnu Fendt 5220 o wartości ponad 565 tys. zł. Demonstracje są zwyczajowo organizowane na polach rolników zainteresowanych zakupem od firmy Korbanek i jej dilerów. Jest to okazja do samodzielnego sprawdzenia kombajnu w praktyce. Rolnik płaci kilkusetzłotową cenę za przepracowanie jednego hektara.
– Po pokazie Mariusz Lisowski powiedział, że maszyna mu odpowiada. Od razu na nią się zdecydował. Ustaliliśmy, że kombajn zostaje u niego. Pozwoliliśmy na natychmiastową nim pracę i następnie zaczęliśmy organizować dokumenty sprzedaży oraz terminy zapłaty. Kombajn przepracował u Mariusza Lisowskiego kilkaset motogodzin. Wtedy po żniwach okazało się, że jednak na jego potrzeby jest zbyt mały. Chciał kupić większy. Poszliśmy rolnikowi na rękę. Ustaliliśmy, że weźmiemy model Fendt 5220, a w zamian zostanie zakupiony Fendt 6275 L – twierdzi Ostrowski.
Firma „Kruszewski” rozliczyła zwrot mniejszego kombajnu. Nie otrzymała za niego żadnych pieniędzy. Nie naliczyła Mariuszowi Lisowskiemu utraty wartości maszyny, którą użytkował przez żniwa. Mariusz i Agata Lisowscy mieli oświadczyć, że model 6275 L będzie tym razem kupowany na nią.
Utrata wartości
Umowa przedwstępna i faktura proforma zostały podpisane. Rolniczka miała zapewniać, że zorganizuje finasowanie dla zakupu maszyny.
– Nie proponowaliśmy zorganizowania kredytu. Rozliczyliśmy jednak zwrot mniejszego kombajnu bez żadnych konsekwencji finansowych w zamian za to, że zostanie zakupiony 6275 L. Jednak nagle okazało się, że Agata Lisowska rezygnuje z zakupu. Stwierdziliśmy, że to jest nie w porządku. Zostaliśmy bowiem z dwoma kombajnami na placu, po żniwach w tym jednym już używanym. Dla nas to spore koszty. Przynajmniej jedna maszyna miała być sprzedana, a my pozostaliśmy z nią na zimę ponosząc koszty zakupu od producenta oraz utratę wartości jednego z modeli – opowiada dyrektor handlowy firmy „Kruszewski”.
Wtedy okazało się, że Mariusz i Agata Lisowscy mają rozdzielność majątkową. Nie można więc było wyciągnąć żadnych konsekwencji w kwestii rozliczenia kosztów dla modelu 5220. Formalnie sprawa była zakończona. To, dlatego sprawa przeciw Agacie Lisowskiej została skierowana na drogę sądową. Chodzi o odzyskanie pieniędzy za utratę wartości kombajnu 5220.
– W gospodarstwie byliśmy wielokrotnie. Nasz błąd, że nie sprawdziliśmy ich rozdzielności majątkowej. Sporo na tym straciliśmy, a przecież kombajn przepracowując kilkaset godzin zarobił wykonując usługi. To dlatego odwołaliśmy się od wyroku sądu pierwszej instancji – usłyszeliśmy w firmie „Kruszewski”.
Tomasz Ślęzak