Nazywa się GUSS (Global Unmanned Spray System). Powstał w Stanach Zjednoczonych w Kalifornii w firmie Crinklaw Farm Services i wykorzystując laser, żyroskop, czujniki, system pozycjonowania GPS i inteligentne oprogramowanie, sam przemieszcza się w sadzie wykonując zabiegi chemiczne.
Jego praca zaczyna się od zaplanowania i wgrania mapy tras przejazdu. Potem już sam przemierza trasę, ale jego praca jest ciągle monitorowana przez pracownika z centrali mobilnej np. zainstalowanej w samochodzie dostawczym, który może kontrolować na raz 10 takich maszyn.
Dane o pozycji, obraz „na żywo” z kamer opryskiwacza czy parametry pracy przesyłane są drogą radiową.
Gdy operator zaobserwuje coś niepokojącego, może zatrzymać maszynę. Może też zignorować przeszkodę. Do wypadku jednak nie dojdzie, bo laser zamontowany na opryskiwaczu w przypadku wykrycia osoby lub przedmiotu na drodze spowoduje automatyczne zatrzymanie maszyny. Pojazd wyposażony jest też w zderzak wyczuwający uderzenia, który także spowoduje jego zatrzymanie po jego naciśnięciu.
Opryskiwacz GUSS ma niski prześwit. Dzięki temu ograniczono jego wysokość, a to pozwala przemieszczać się pod nisko osadzonymi gałęziami nie uszkadzając zawieszonych na nich owoców. Ma też napędzane i skrętne wszystkie koła. Jest niezwykle zwrotny, bo jego promień skrętu jest ograniczony do 5,1 m, a to pozwala bez problemów zawracać na skraju sadu wjeżdżając w odpowiedni rząd między drz...