
Ślązaki w serwisach ogłoszeniowych nie zdarzają się zbyt często. Łącznie wyprodukowano niewiele ponad 20 sztuk tych ciągników, a że konstrukcja bazuje na ciągniku HTZ 16131, użytkownicy nadal ją wykorzystują bez obaw o wysokie koszty eksploatacji, więc nie są zbyt często skłonni do sprzedaży. Tytułem wstępu warto choć w skrócie opowiedzieć o najważniejszych różnicach pomiędzy Ślązakiem a jego wschodnim pierwowzorem.
Ślązak a HTZ
Zasadnicza to silnik; Ślązaka 8190 napędzała rodzima 6-cylindrowa Andoria 6CT107-3 o mocy 190 KM. Modyfikacja wizualna to kwestia oczywista, jednak warto zwrócić uwagę na komfort w kabinie; ten dzięki estetycznym obiciom i zastosowaniu wygłuszeń był o wiele wyższy niż niż HTZ-owskim "blaszaku".
Skrzynia to konstrukcja typu powershift 16/8 i pochodzi z HTZ-a, jednak sprzęgło jest podzespołem wyprodukowanym przez firmę LUK. Właściciel twierdzi, że ze względu na budowę ciągnik na pierwszy rzut oka uważany jest za łamany, jednak to nieprawda; jest to konstrukcja sztywna z czterema skrętnymi kołami.
Ślązak lepszy niż fabryczny
Ślązak Krzysztofa Mazura (znanego zresztą z kanału GR Mazur w serwisie Youtube) to egzemplarz wyjątkowy, ponieważ po zakupie kilka lat temu doczekał się nie tylko remontu, ale i modyfikacji, w wyniku których, jak twierdzi właściciel, pozbyto się fabrycznych wad ciągnika. Jakich?
- Pierwsza sprawa to hydraulika. Hydraulika była na jednej pompie hydraulicznej połączona dzielnikiem oleju ze wspomaganiem. Skręcało się normalnie, ale w chwili na przykład obracania pługa i wykonywania skrętu, hydraulika zwalniała - tłumaczy pan Krzysztof.
W ciągniku zainstalował więc dodatkowy zbiornik na olej hydrauliczny (widoczny z tyłu) i układ z oddzielną pompą odpowiadającą za wspomaganie. Ciągnik wyposażono też w nowy orbitrol, ponieważ fabryczny pracował dość głośno i miał tendencję do zacinania się.
- Teraz skręca się paluszkami - podsumowuje tę częć modyfikacji Krzysztof Mazur.
Kolejny element to chłodnica; jak wskazuje właścicel ta montowana fabrycznie często nie była w stanie sprostać wymaganiom silnika Andorii, co zresztą bywało przedmiotem zdarzeń gwarancyjnych. Po pierwsze więc chłodnicę wymieniono na większą, po drugie rdzeń został wymieniony na bardziej wydajny. - Jak robiłem talerzówką, która bierze na 4,5 metra, waży 4 tony, przy 32-33 stopniach było na dworze, temperatura wody była na poziomie 75 stopni - relacjonuje pan Krzysztof.
Trzeba przyznać, że nawet na początku lat dwutysięcznych brak układu klimatyzacji w ciągniku podobnej klasy był sporym niedociągnięciem. W Ślązakach miejsca na klimatyzację niestety zabrakło, jednak w wystawionym na sprzedaż egzemlarzu taki układ jest.
- Ma założoną nową klimatyzację, normalnie na sprężarkę, taki tradycyjny układ nabijany normalnie gazem, nie jakieś wodne ani takie wynalazki. Klimatyzacja jest sprawdzona, latem chłodzi, pięknie chłodzi, jest elegancko w środku - wskazuje właściciel.
Dlaczego Ślązak? "Ten ciągnik zawsze mi się podobał"
To, że Ślązak pana Krzysztofa prawdopodobnie zostanie sprzedany nie oznacza, że rolnik zostanie bez Ślązaka. W swojej kolekcji ma dwie takie maszyny i trudno sobie wyobrazić, by pozbył się obydwu.
- Jeszcze tam za młodego, na początku lat dwutysięcznych jak one wchodziły do produkcji, tak mi coś się zawsze w nich podobało. Jak kupowaliśmy pierwszego Ślązaka, brat mówi: dawaj, kupimy sobie [Kirowca, red.] T-150. Ja mówię: wiesz co, to już nie lepiej Ślązaka? A gdzie ty Ślązaka spotkasz? - relacjonuje pan Krzysztof.
Ślązak jednak szczęśliwie się trafił i jeszcze w tym samym tygodniu stał u Mazurów na podwórku.
- Jak sprzedawca mi otworzył bramę, jak ja to zobaczyłem. Pierwsze to przerażenie, bo to ma 3,25 wysokości. Szerokie, on jest szerszy niż standardowe ciągniki, bo on ma 2,55 szerokości. No wszystkie koła równe, prześwit pod osiami potężny. Mówię: kurka, on jest mój. W piątek myśmy go oglądali, a w sobotę już go zabierałem - wspomina rolnik.
Ślązak na sprzedaż
Teraz jeden za Ślązaków Krzysztofa Mazura jest na sprzedaż. Egzemplarz z numerem seryjnym 007 zostałw wyceniony na 150 tys. zł. To raczej uczciwa cena za bądź co bądź unikatowy ciągnik. Ale także ciągnik, który przede wszystkim poradzi sobie w ciężkich pracach polowych czy leśnych, a do tego zapewni operatorowi komfortowe warunki. Ponadto choć małoseryjna, nie jest to maszyna uciążliwa w eksploatacji.