
Kolekcjonerzy poszukują Ursusów, które wyeksportowano w czasach PRL-u
W okresie PRL wyeksportowano wiele modeli, które na ogół miały lepsze wyposażenie. Traktory, które przetrwały i nadal pracują są cennymi, zwłaszcza dla kolekcjonerów, egzemplarzami. Szczególnie poszukiwane są Ursusy pracujące na południu Europy. Słońce i wysokie temperatury powodowały, że maszyny oparły się korozji.
– Długo szukałem tego ciągnika. Początkowo robiłem to na terenie południowych Włoch. Traktory stamtąd są najlepsze, jeśli chodzi o stan blach. Rdza nie ma się w takim klimacie prawa wydarzyć. Mam kolegów, którzy zajmują się sprowadzaniem traktorów z Włoch. Zależało mi na modelu Ursus C-362. Prosiłem ich, aby byli czujni i zwracali uwagę na ewentualne ogłoszenia związane z tym ciągnikiem. Jeden z nich, penetrujący rynek włoski, poinformował mnie, że nie może takiej maszyny dla mnie znaleźć. Miał jednak informację od znajomego działającego w Hiszpanii, że taki traktor tam pracuje i jest na sprzedaż. Jego cena była dosyć wysoka. Stan techniczny maszyny był kompletny. Zdrowe blachy, bez rdzy. Przepracowanych miał 3000 mth i podobno nigdy się nie zepsuł – opowiada Marek Baźmirowski, kolekcjoner i miłośnik starych Ursusów z Białkowa w gminie Golub-Dobrzyń.
Ursus C-362 został wyprodukowany w 1985 r. Na terenie Hiszpanii pracował w winnicy, więc nie musiał zmagać się z ciężkimi pracami polowymi. Prawdopodobnie odpowiadał za prace transportowe i przewóz różnych ładunków niewielką przyczepą. Jego stan techniczny po sprowadzeniu do kraju był bez zarzutu.
Czym różnią się eksportowe Ursusy od tych, które produkowano na rynek polski?
Wersja eksportowa traktora różni się od krajowej przede wszystkim oznaczeniem. W Polsce na maskach malowany był symbol C-360. Ciągniki wysyłane za granice dostawały oznaczenie C-362. Pewna część ich produkcji została w kraju, ale dystrybuowana była w ramach eksportu wewnętrznego. Można było więc go kupić, ale pod warunkiem regulowania płatności nie w złotówkach, ale dewizami.
– Dla mnie bardzo ważny szczegół, to kabina. Była produkowana bezpośrednio w fabryce Ursusa. Nie była dobudowywana. Jest oryginalna, ma dedykowaną podłogę, dzięki której podczas pracy jest w środku trochę ciszej. Kabina osadzona jest na poduszkach. Posiada też nagrzewnicę. W kabinie z boku deski rozdzielczej jest tabliczka znamionowa. Widnieje na niej numer 865 więc pewnie zostało wyprodukowanych 864 szt. ciągnika przed moim.
W C-362 są zamontowane dwie tabliczki. Druga na silniku. Kiedyś w dowodach rejestracyjnych wbijany był numer silnika. Jeśli dochodziło do sytuacji, że silnik trzeba było wymienić, to trzeba było tę czynność potwierdzić w dowodzie rejestracyjnym. Sam silnik też jest na kilka sposobów zmodyfikowany. Zastosowanych zostało kilka rozwiązań, które nie były znane w zwykłych C-360. Traktor ma specjalny napęd pompy hydraulicznej, wał na frezie a nie na stożku. Kształt obudowy rozrządu pozwala na zamontowanie pompy wspomagania kierownicy dzięki czemu kierownicę można obsługiwać małym palcem. Te rozwiązania były wykorzystywane w silnikach "Ostrówek" – wymienia Marek Baźmirowski.