Od kiedy działa OSP Poznachowice Dolne?
Jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej Poznachowice Dolne działa na terenie powiatu myślenickiego, gminy Wiśniowa, od roku 1997. Dotychczas druhowie z Poznachowic Dolnych wyruszali do akcji 30-letnim Volkswagenem T4, który czasy swojej świetności ma już za sobą. O to, w jaki sposób druhowie wpadli na pomysł, by zdobyć pieniądze na zakup nowego wozu strażackiego, zapytałam prezesa OSP Poznachowice Dolne Witolda Maja.
Case C wystawiony na licytację
Druhowie z Poznachowic Dolnych wyznaczyli sobie cel na rok 2023 – zakup nowego samochodu strażackiego lekkiego. Kiedy dh Marek Głąb usłyszał o planach jednostki, podjął decyzję o przekazaniu na licytację zabytku zajmującego honorowe miejsce na jego podwórku.
– Pomysł na licytację ciągnika pojawił się podczas tegorocznego walnego – opowiada prezes. – Kiedy nasz kolega usłyszał, że planem na rok 2023 jest zakup nowego samochodu strażackiego lekkiego, porozmawiał z żoną i wspólnie podjęli decyzję o wsparciu naszej jednostki, przekazując traktor na licytację.
Skąd Case C przyjechał do Polski?
Historia zabytkowego ciągnika, który trafił na licytację z inicjatywy dh. Głąba, mogłaby posłużyć za scenariusz do filmu. Z relacji prezesa wynika, że sprowadzenie maszyny nie było łatwe, a strażak musiał się postarać, by pojazd stanął na jego podwórku.
– Ciągnik został sprowadzony z Norwegii. Marek Głąb, który tam pracuje, jest naszym druhem od 30 lat. Będąc pewnego razu w pracy, wypatrzył aukcję, na której licytowano ciągnik Case C z 1938 r. i sprowadził go do Polski – mówi dh Maj.
Decyzja strażaka o zakupie ciągnika nie była przypadkowa, ponieważ jest pasjonatem zabytkowych pojazdów i zdecydował się na poszerzenie kolekcji.
– Nasz druh jest kolekcjonerem zabytkowych pojazdów. Wcześniej nabył samochód, motocykl i traktor, ale chciał mieć jeszcze ten ciągnik. Case stanął na jego podwórku jako pamiątka z Norwegii – tłumaczy prezes.
Po tym, jak dh Głąb nabył ciągnik, przygotował jego transport do Polski. Zanim do tego doszło, nie przypuszczał, że podróż ciągnika z Norwegii będzie tak długa.
– Ciągnik stał w porcie przez 2 miesiące. Celnicy mieli wątpliwości, czy to nie jest dobro narodowe Norwegii. Konieczne okazało się wyrobienie specjalnych dokumentów, żeby traktor mógł przyjechać do Polski – wyjaśnia dh Maj.
Czy Case C odpala?
Jak wynika z relacji prezesa Maja, pomimo tego, że Case C jest w pełni sprawny mechanicznie, strażacy nie zdecydowali się na jego odpalanie.
– Ciągnik jest mechanicznie sprawny, niestety, żeby go odpalić, trzeba dołożyć do tego funduszy. Jako jednostka nie chcemy tego robić, ponieważ stanowiłoby to element konserwacji. Zdaniem specjalistów, ciągnik odpala się w łatwy sposób, ale wolimy, by zrobił to nowy właściciel – podsumowuje prezes Maj.
Licytacja ciągnika Case C z 1938 r. trwała od 12 do 20 sierpnia 2023 r. Osoby zainteresowane kupnem traktora mogły przyjeżdżać do Poznachowic Dolnych, oglądać i podbijać stawkę na licytacji, której finał odbył się podczas dożynek gminy Wiśniowa w miejscowości Węglówka. Nowym właścicielem ciągnika został Łukasz Łech, który kupił zabytek za 33,6 tys. zł.
Case C pojechał do Wielkopolski
Po licytacji Case C przebył kolejną podróż. Z Małopolski trafił do Wielkopolski, do wsi Żukowo, w powiecie obornickim, w gminie Oborniki, gdzie swoje gospodarstwo prowadzi nowy właściciel zabytkowego traktora.
– Prowadzimy 80-hektarowe gospodarstwo rolne. 40 ha zajmują uprawy zbóż a 40 łowiska, na których odbywają się zawody sportowe. Jest to również miejsce wypoczynku gości odwiedzających nasze gospodarstwo – opowiada rolnik.
Kolekcja zabytkowych pojazdów w Żukowie
Udział Łukasza Łecha w licytacji Case C nie był przypadkowy. Jak sam przyznaje, zabytkowe pojazdy są jego pasją.
– Moją przygodę z kolekcjonowaniem zabytkowych pojazdów, w tym ciągników rolniczych, rozpocząłem w wieku 15 lat. Obecnie mam 40 lat, a w swojej kolekcji, jeżeli mówimy o traktorach, Zetory k25, Ursusy C-360 i C-330, teraz dołączył do nich Case C. Łącznie będzie to około 10 ciągników – wylicza Łech.
W kolekcji rolnika z Żukowa nie brakuje również takich zabytkowych pojazdów jak Żuk, Fiat 126 P, motorynki i tzw. komarki. Rolnik ocala od zapomnienia również zabytkowy sprzęt rolniczy, dlatego w jego garażu można znaleźć pług konny czy opylacz.
– To są takie rzeczy, które ludzie chcą wyrzucić na złom. Jestem zdania, że jeśli ktoś ma tak zrobić, to lepiej, żebym ja to miał i żeby w przyszłości ludzie mogli zobaczyć, że takiego sprzętu się używało – wyjaśnia gospodarz.
Rolnik dowiedział się o licytacji z telewizji
Łukasz Łech o inicjatywie powstałej w OSP Poznachowice Dolne, dowiedział się przez przypadek. Widok zabytkowego ciągnika od razu przyciągnął oko rolnika, który podjął kroki w kierunku nabycia pojazdu.
– O licytacji zabytkowego ciągnika dowiedziałem się z telewizji. W „Wydarzeniach” podano informację, że strażacy zbierają pieniądze na nowy wóz strażacki, a zabytkowy traktor można licytować na profilu straży, na Facebooku. Odnalazłem więc link i zacząłem podbijać stawkę – relacjonuje Łech.
Przebieg licytacji zaskoczył rolnika przygotowanego na wielokrotne podbijanie stawki.
– Licytacja przebiegała spokojnie. Stopniowo podbijałem stawkę aż do 29 tys. zł. Potem ktoś zwiększył kwotę do 33,5 tys. zł. W niedzielę przed zakończeniem licytacji podbiłem stawkę do 33,6 tys. zł i czekałem na koniec, jednak nikt już nie podniósł kwoty. Spodziewałem się bardziej zaciętej walki – przyznaje rolnik.
Case C atrakcją łowiska
Zakupiony przez Łecha ciągnik stanie w garażu u boku innych zabytkowych pojazdów. Rolnik zapewnia, że uruchomienie traktora i przejażdżka wokół łowiska są jego priorytetem,
– Chcę uruchomić ciągnik i zrobić przejażdżkę wokół łowiska. Na razie trudno jest mi określić, ile wyniesie naprawa, bo nie wiem, co jest powodem awarii. Może być problem z częściami, ale dziś są możliwości – zapewnia Łech.
Zdaniem Łecha trudno jest stwierdzić, kiedy przyjdzie moment na kupno kolejnego zabytku. Rolnik przyznaje jednak, że nie będzie się wzbraniał przed poszerzaniem swojej kolekcji.
– Możliwe, że kupię inne pojazdy. Ostatniego zakupu nie planowałem, ale jeżeli dowiedziałbym się o sprzedaży ciągnika lub innego pojazdu, który by mnie zainteresował, to pewnie pojechałbym i kupił, bo taki już jestem – podsumowuje rolnik.
Justyna Czupryniak